+48 609 446 889
irek@bluephoto.pl

TOYOTĄ HIGHLANDER Przez Pojezierze Drawskie

Ireneusz Rek Fotografia

TOYOTĄ HIGHLANDER Przez Pojezierze Drawskie

Pojezierze Drawskie, dla osób zainteresowanych motorsportem kojarzy się przede wszystkim z rajdem Wysoka Grzęda Baja Poland i poligonem w okolicach Drawska. To tutaj co roku ściąga światowa czołówka najlepszych kierowców rajdów terenowych takich jak Nasser Al-Attiyah, Krzysztof Hołowczyc, Kuba Przygoński, Martin Prokop, Bernhard Ten Brinke, Wladimir Wasiliew czy tegoroczny zwycięzca Rajdu Dakar, Stephane Peterhansel. Dla nas te malownicze tereny były miejscem testów największego SUVa w gamie Toyoty czyli Highlandera. Okolice obfitują w ciekawe i urozmaicone szlaki, które są legalnie dopuszczonymi do ruchu i przygotowanymi strasami offroadowymi. Wszystkie znajdziecie na stronie www specjalnie poświęconej tej inicjatywie (link). Na początku marca, zdecydowana większość została jednak zamknięta, do weryfikacji przejazdów przed sezonem. Skorzystaliśmy więc tylko z możliwości poruszania się po drogach publicznych rozpiętych pomiędzy Drawskiem Pomorskim a Bornym Sulinowem. Poza tym Highlander i jego możliwości terenowe preferują to auto raczej do lżejszych wycieczek w teren.

Dzień pierwszy – trasa z Drawska Pomorskiego do Siemczyna.

Pojezierze Drawskie to istne eldorado dla amatorów szukania atrakcji w zapomnianych miasteczkach i wsiach do których prowadzą często jedynie szutrowe szlaki. Bardzo często szlaki są bardzo zarośnięte, dawno nie używane. Jeśli poruszacie się odpowiednio przygotowanym autem terenowym z zabezpieczonym lakierem nie stanowią one problemu. Nasze auto jednak pachniało nowością, omijaliśmy więc takie bardziej kłopotliwe miejsca.

Naszą bazą będzie Dworek Tradycja. To piękne miejsce położone nieco na uboczu to ponad 300 lat historii. W jego murach mieścił się kiedyś zajazd i pastorówka, po wojnie umieszczono tu archiwum powiatowe, a przed kilkudziesięciu laty pełnił on także funkcję wiejskiej szkoły. Obecnie funkcjonuje tu pensjonat, świetne wręcz magiczne miejsce, którego właściciele są chociażby laureatami nagrody w konkursie Polskiej Organizacji Turystycznej, „Na wsi najlepiej 12 dobrych praktyk w turystyce wiejskiej”.

Dworek Tradycja

 Start terenowej trasy zaplanowaliśmy z Drawska, mającego wielowiekową historię, rozpoczynającą się już od VII wieku. Między X-XII w był tu gród pomorski na granicy z Wielkopolską zamieszkany przez Polan, a ziemie te zostały włączone do powstającego państwa polskiego przez Mieszka I. I to cały związek tych ziem z naszym państwem, ponieważ później tereny te stały się własnością margrabiów brandenburskich jako obszary tzw. Nowej Marchii. W granice Polski ziemia ta weszła oczywiście po II Wojnie Światowej i Dramburg przemianowano na Drawsko. Pamiątkami tych czasów jest rozległy cmentarz żołnierzy polskich poległych w walkach i dwa czołgi T34 na postumencie. Oczywiście to nie jedyne warte zobaczenia miejsca w mieście ale o nich poczytacie na stronie miasta (link).  

Drawsko Pomorskie

Ruszamy ul. Juliana Fałata, która dosyć szybko traci swoją asfaltową nawierzchnie i już szutrem przemieszczamy się w kierunku wsi Nętno. Niegdyś Nuthagen to obecnie wyludniająca się miejscowość, której ślady dawnej świetności zobaczymy w gospodarstwach z ogromnymi, już nie używanymi stodołami, kościele ewangelickim, obecnie pw. Matki Bożej Anielskiej, szachulcowym z 1774 r., na nowo postawionym po obaleniu kiedyś niemieckim monumencie z zatartymi napisami.

Dalsza droga to walka z zarośniętymi, starymi drogami. Miejscowi również maja z tym kłopot więc szlak w wielu miejscach biegnie obok oficjalnej drogi, przez pola. W jednym miejscu objazd taki został jednak przekopany i skutecznie zablokowany. Na nasze szczęście spotykamy właścicieli, którzy zezwalają na przejazd przez swoje pole. Błyszczący lakier Highlandera został uratowany!

Kolejna ciekawa miejscowość na drodze to Ostrowice, o której pierwsze, historyczne wzmianki pochodzą z 1321r. Znajdziemy tu zabytkowy, dawny kościół ewangelicki, obecnie rzymskokatolicki kościół parafialny pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny z 1697, niemiecki monument na który po II wojnie postawiono figurę NMP, pomnik ku czci żołnierzy LWP poległych w walkach. Jednak okolica ta słynie też z tego że należała do najbardziej zadłużonej gminy w Polsce. 31 grudnia 2017 jej długi wynosiły ok. 47 mln zł, tj. 437% jej rocznych dochodów. I po wizycie w tych stronach nie widać gdzie utopiono te miliony.

Ostrowice, pomnik ku czci żołnierzy LWP

Za Ostrowicami trasa zmienia charakter na wycieczkę po asfaltach. Jednak nie na długo, na południe od jeziora Siecino znów odbijamy w szutry by dostać się do wsi Cieszyno. Jest to bardzo ciekawa miejscowość o której pierwsza wzmianka pojawia się w 1572 r. Została zniszczona podczas wojny trzydziestoletniej i odbudowana w XVIII wieku. Co ciekawego zobaczymy tutaj? Nasza trasa biegnie tuż obok szachulcowego kościoła pw. Matki Boskiej Częstochowskiej z 1850 r. Niedaleko znajdziecie również park pałacowy z drugiej poł. XIX wieku oraz pałac eklektyczny z 1901 r. (określany też jako neorenesansowy z XIX w.), w którym obecnie znajduje się ośrodek wypoczynkowy.

Kierując się szutrowymi drogami na wieś Głęboczek znajdziemy w lesie niedawno urządzone miejsce biwakowe, z dostępem do jeziora, ławeczkami, tablicami informacyjnymi. Warto tu zaplanować krótki postój, poczytać o urokach okolicznej przyrody, posłuchać lasu…

Po paru kilometrach docieramy do wsi Głęboczek. Na uboczu trasy, nas rzeka Drawa, znajdziemy tu kolejna ciekawostkę architektoniczną – młyn wodny szachulcowy z 1898 r. Jego stan nie jest już najlepszy, warto zboczyć z głównej drogi żeby zobaczyć jak wygląda taka konstrukcja, zupełnie inna niż te które widuje się w centralnej Polsce.

Koniec naszej wędrówki Highlanderem to miejscowość Siemczyno. Dla tych, którzy chcieliby po prostu odpocząć od zgiełku miasta we wsi jest dostęp do jeziora, z pomostem. Osoby zainteresowane historycznymi pamiątkami zajrzą do wsi, która posiada długą, sięgającą XIII wieku, historię. Jej dowodem jest barokowy pałac, rodowa siedziba rodziny von Goltz, jednej z największych arystokratycznych rodzin pomorskich, która przez wiele wieków utrzymywała ścisłe związki z Polską. Niegdyś wieś królewska Heinrichsdorf starostwa drahimskiego, pod koniec XVI wieku leżała w powiecie wałeckim województwa poznańskiego na północnych krańcach Wielkopolski. O polskich korzeniach tych ziem niech świadczy fakt, że właściciel Siemczyna w czasie potopu szwedzkiego stanął po stronie króla polskiego.

Co jeszcze ciekawego znajdziemy tutaj?

  • kościół ewangelicki, obecnie rzymskokatolicki, parafialny pw. MB Różańcowej, neogotycki z lat 1854-56
  • barokowa kaplica, zbudowana w roku 1699, pod którą znajdowała się krypta rodzinna Goltzów
  • cmentarz przy kościele, nieczynny, z XIX wieku
  • zespół pałacowy z XVIII wieku

Tutaj kończy się pierwszy dzień naszej wyprawy. Poruszając się w okolicach Drawska Pomorskiego zaskoczeni jesteśmy jak wiele egzotycznych, odległych od cywilizacji i utwardzonych szlaków możemy tu znaleźć. Szutrowe drogi bardzo często są wręcz jedyna możliwością dotarcia do niektórych miejscowości. Korzystamy z tego, z tego offroadowego raju, bo za chwilę zniknie wraz z koparkami i układarkami asfaltu. 

Dzień drugi – trasa z Siemczyna do Bornego Sulinowa

Przed nami kolejny dzień spędzony na obcowaniu z przepięknym Pojezierzem Drawskim. Tym razem udamy się w kierunku na słynna bazę wojsk sowieckich w Bornem Sulinowie. Będąc tam przed laty zapamiętałem totalną ruinę i upadek tego miejsca. Jak jest obecnie? O tym dowiemy się na końcu trasy. Do przejechania mamy 54 kilometrów, głownie szutrowych dróg.

Start realizujemy z Siemczyna. Tą bardzo ciekawą historycznie miejscowość wraz z pałacem penetrowaliśmy i opisaliśmy w poprzednim dniu wiec już bez zbędnej zwłoki ruszamy w teren. Drogi, którymi się poruszamy, pomimo, że gruntowe i jeżdżone przez leśników prowadzących wycinkę są raczej łatwe dla Highlandera. Jedyny problem stanowią miejsca obficie zarośnięte. Tu daje we znaki spora szerokość auta (193cm) i nasza obawa o stan jego lakieru. Mimo wszystko bez strat docieramy do miejscowości Nowe Kaleńsko gdzie czeka ciekawe miejsce – ogromna wiata przygotowana dla turystów poszukującego miejsca na odpoczynek i ognisko.

Kolejne kilometry szutrowych tras i ponownie ciekawe miejsce na postój. Tym razem władze lokalne przygotowały dla turystów możliwość zatrzymania się nad jeziorem Krzemno. Mamy tu pomost, kosze na śmieci, parking i piękne widoki z wysokiej skarpy na odległą toń jeziora.

Drogami wśród rozległych pól i lasów dotrzemy do byłego lotniska wojskowego Czaplinek-Broczyno. Wybudowano je w latach 50. XX wieku jako awaryjne lądowisko dla 6 Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Szturmowego z Piły. 31 grudnia 1998 roku pułk został jednak rozformowany i od tego czasu obiekt niszczał. W 2009r wróciły tu samoloty, gdyż lądowiskiem zajęło się Stowarzyszenie Lotnicze w Czaplinku. Na byłych obiektach wojskowych spotkać można także miłośników motorsportu. To tutaj odbywają się odcinki specjalne rajdu Baja Poland. Na starych drogach kołowania często swoje umiejętności sprawdzają fani drifftu. Trasa jaką wypadło nam jechać biegła właśnie w pobliżu takich miejsc. Dodatkową atrakcję stanowiły stare i opuszczone już schrony dla samolotów.

Tuż za lotniskiem znajdziemy jeszcze miejscowość Broczyno. Wg. przewodników znajdziemy tu szachulcowy, były kościół ewangelicki, z 1793 r., park dworski z pierwszej połowy XIX wieku, z neogotyckim pałacem, dom nr 77 szachulcowy, z pierwszej połowy XIX w. Na naszej trasie znalazł się jedynie kościół parafialny pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych z 1980 r., wybudowany w formie 16-bocznej rotundy o średnicy 15 metrów. Jeśli macie ochotę i czas możecie jednak poszukać i zobaczyć wszystkie historyczne atrakcje tej miejscowości.

Broczyno

Z Broczyna polnymi drogami ruszamy w kierunku wioski Łysinin. Warto nie przejeżdżać jej zbyt szybko. Wprawdzie miejscowość sprawia wrażenie jakby czas się w niej zatrzymał ale to właśnie jest jej atutem. Znajdziemy tu bowiem wieś z zachowanym tradycyjnym układem ulicówki, o wartej zabudowie rozciągniętej tylko przy drodze. Same chaty również sprawiają wrażenie jakby pamiętały odległe czasy. W końcu kto dziś buduje korzystając z techniki szachulcowej? I właściwie tylko takie budynki tu znajdziemy, wśród nich też te opuszczone, ze ścianami już pokruszonymi, pokazującymi przez swoje niezabliźnione rany z jakich materiałów budowało się taki mur i jak wyglądają jego opuszczone izby.


Łysinin , opuszczona chata


Dalsza trasa to terenowa przeprawa do wsi Norbliny, gdzie nad jeziorem Niewlino chętni mogą poszukać pola namiotowego by zostać w tej okolicy trochę dłużej. Jednak w połowie drogi tuż przy trasie znajdujemy ustawiony w przydrożnym zagajniku statecznik od samolotu. To pamiątka po katastrofie samolotu szturmowego Su22, w której zginęli podpułkownicy Bogdana Kawka i Wacław Macki. Wystartowali 11 lipca 1995r. o godzinie 9. 52 z bazy wojskowej w Świdwinie. Około godziny 10 urwał się kontakt z pilotami a już dziesięć minut później ich maszyna rozerwała się nad okolicznymi polami.

Niespełna dziesięć kilometrów dalej znajdziemy kolejne miejsce warte spenetrowania. Za wsią Starowice, przy przeprawie przez rzekę Piława niemieccy inżynierowie zbudowali w latach 1932-1937,system umocnień i bunkrów, które miały chronić jaz na rzece. Jego zablokowanie powodowało znaczne podwyższenie się lustra wody i zalanie doliny co zabezpieczało te tereny przed atakiem z polskiej strony. Auto zostawiamy na ładnie przygotowanym w tym celu parkingu. Jest tu wiata i miejsce na ognisko oraz wiele przydatnych informacji umieszczonych na tablicach. Już pieszo poszukać można fragmentów wysadzonych bunkrów, a także, po drugiej stronie drogi wspomniany jaz.

Ostatni punkt wycieczki to słynne Borne Sulinowo. Dotrzemy tu już asfaltem, na którego końcu czeka miasto, które kiedyś było zamkniętą bazą wojsk sowieckich. Jednak zanim pojawili się tu po II WŚ Rosjanie istniało tu niemieckie miasteczko militarne dla szkoły artylerii Wehrmachtu. Rząd III Rzeszy wykupił też Już w latach 1933–1939 część okolicznych terenów i wysiedlił z nich ludność w celu utworzenia poligonu (okolice wsi Linde). W garnizonie Groß Born stacjonowały też jednostki dywizji pancernej Heinza Guderiana przed atakiem na Polskę w 1939. Podczas wojny, w dniach 5-8 września 1939, przebywał tu Adolf Hitler. Na początku 1945 żołnierze niemieccy opuścili miejscowość, po czym zajęła je Armia Czerwona, utrzymując jej militarny charakter. Utworzono tu doskonale strzeżoną bazę Północnej Grupy Wojsk. Nieopodal miasta, na zamkniętym terenie w Brzeźnicy znajdował się też  jeden z magazynów radzieckiej broni nuklearnej przechowywanej na terenie Polski, przeznaczonej do użycia (według planów operacyjnych) w czasie wojny z Zachodem. W okolicznych lasach do dziś pozostały schrony po przewoźnych wyrzutniach SS-20.

Do 12 października 1992 wojsko radzieckie (w tym czasie już rosyjskie) ostatecznie opuściło Borne Sulinowo – było to 15 tysięcy żołnierzy kontyngentu 6 Witebsko-Nowogródzkiej Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej. W kwietniu 1993 miasto zostało przekazane polskim władzom cywilnym. Po tym czasie popadło znacznie w ruinę. Gdy byłem tu kilkanaście lat temu z okien budynków, pozbawionych często dachów wyrastały młode drzewka. Gdy jestem tu ponownie zaskakuje jak bardzo zmieniła się okolica. Wszystko znów kwitnie, zniknęły ruiny i zaniedbanie. Spotkany lokalny agent nieruchomości podpowiada że w dużej mierze to skutek… wielkich odpraw jakie niegdyś dostali górnicy. Poszukiwali oni spokojnego miejsca z czystym powietrzem, do którego mogliby się przenieść. I Borne Sulinowo spełniało te założenia, nieruchomości były tu tanie, a okolica cicha i spokojna. Szczegółowy plan miasta oraz opis budynków pamiętających czasy niemieckie i rosyjskie znajdziecie na stronach miasta.

Tu kończymy drugi dzień naszej wyprawy przez pojezierze Drawskie. Czy Highlander sprawdził się na tutejszych trasach? Zdecydowanie tak. Przewiózł nas komfortowo przez szutrowe szklaki i nie zawiódł tam gdzie potrzebny był napęd na cztery koła. Uwieńczeniem tak ciekawie spędzonego dnia był powrót do naszej bazy „Dworu Tradycja”, którego właściciele przygotowali dla nas to o co tak trudno teraz w dobie pozamykanych restauracji: świetna kolację w naprawdę fantastycznych wnętrzach. Dziękujemy i do zobaczenia wkrótce znów w okolicach Drawska!

TRASA DO POBRANIA

(KLM) (GOOGLE MAPS)

CZYTAJ TEŻ