+48 609 446 889
irek@bluephoto.pl

Polska 4×4 – BARCJA, NATANGIA, WARMIA czyli trasa Galiny k/Bartoszewa do Zagaji w okolicach przejścia granicznego Grzechotki

Ireneusz Rek Fotografia

Polska 4×4 – BARCJA, NATANGIA, WARMIA czyli trasa Galiny k/Bartoszewa do Zagaji w okolicach przejścia granicznego Grzechotki

 

Nasz szlak, jeden z wielu opisywanych również na stronie www.bluephoto.pl tym razem poprowadzi poprzez tereny w średniowieczu należące do pruskich plemion Bartów, Natangów i Warmów. W 1241 roku uległy one Zakonowi Krzyżackiemu, który rozpoczął wówczas kolonizowanie ich ziem. Proces ten przerywały powstania pruskie, jednak dzięki wsparciu rycerstwa, głównie z Niemiec, oraz zawarciu sojuszu z litewskim księciem Mendogiem, Zakon w latach 1250-51 dokonał ostatecznego ich podboju.

 

 

Galiny, to wyjątkowe miejsce wybraliśmy na start trasy nie przypadkowo. Sama wieś, dosyć zwyczajna choć z korzeniami sięgającymi krzyżackiego osadnictwa z XIV wieku nie przyciąga tak bardzo jak rozległy majątek z pałacem i folwarkami należący od XV wieku do rodu Eulenburg (od 1709 roku baronów, a od 1786 roku – hrabiów). Znajdziemy tu okazały pałac, którego wygląd obecny jest efektem przebudowy starszej, jeszcze XVI wiecznej rezydencji z fosą i zwodzonym mostem. W tym czasie (połowa XVIII wieku) siedziba rodu Eulenburg zyskała również zamykające dziedziniec zabudowania gospodarcze: stajnię, wozownię i budynek bramy. Dlaczego warto zajrzeć właśnie tu? Całość obecnie nie jest ruiną jak wiele tego typu siedzib w dawnych Prusach Wschodnich ale żyje. Ze stajni dobiega rżenie koni, w folwarku znajdziemy restaurację i ładne pokoje do wynajęcia.  Przez posiadłość prowadzą również ogólnodostępne drogi i jedna z nich wyruszymy ku przygodzie.

 

 

 

Pierwszy przystanek to jeszcze w Galinach, kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, wybudowany w drugiej połowie XIV wieku. Obecny jego stan to efekt przebudowy po pożarze w 1414 roku, w czasie wojny polsko-krzyżackiej. Takich kaplic i kościołów zobaczymy jeszcze wiele, chociażby w Krekolach i Rogóżu. W tej ostatniej miejscowości zaskakuje budynek stacji kolejowej i ogołocone z torów nasypy. Warto przypomnieć, że wejście na teren Warmii i Mazur niezwyciężonej Armii Czerwonej (jesień 1944 – wiosna 1945) spowodowało unicestwienie tutejszej infrastruktury kolejowej prawie w całości. To czego nie można było zdemontować i zrabować – niszczono. Jedyna linią kolejową jaka pozostała w Lidzbarku Warmińskim była ta, którą mijamy, do Bartoszyc. W latach 90-tych XX wieku została jednak rozebrana i to uwaga… 14 lat po wykonaniu gruntownego remontu torowiska.

 

 

Przeprawa przez rzekę Łynę oznacza że przekroczyliśmy granicę pomiędzy pruskimi terytoriami Bartów i Warmów.  Krajobraz nie zmieni się bardzo. Nadal wokół pustka i zieleń pól pomimo lutego. Czasami w lasach śnieg i lód się jeszcze uchowa ale ogólnie teren jest łatwy a błoto przemrożone. Nic dziwnego że to właśnie o tej porze roku, gdy bagna i rzeki skuł lód rycerze zakonni najchętniej wybierali się na łupieszcze rejzy.

Zaraz za rzeką Łyna opuszczony dworek w Kotowie. Nakreślone kredą znaki K+M+B 2008 nad drzwiami świadczą o tym, że jeszcze kilkanaście lat temu ktoś planował odbudowę, skuł tynki, demontował dach, mieszkał. Teraz rosną wokół coraz grubsze drzewa i zieleń, zapewne jak niejeden taki budynek zabierze w niepamięć.

 

 

W Tolko, z nazwą pochodzącą od pruskiego rodu Tolków lub od słowa oznaczającego pruskich tłumaczy (tolkowie, tołkowie) nie zatrzymujemy się na długo, tylko żeby przez płot zerknąć na zabytkowy pałac. W XVI i XVII wieku miejscowość była latyfundium należącym do baronów von Tettau, którzy wybudowali tu na przełomie XVII i XVIII wieku reprezentacyjny pałac otoczony parkiem krajobrazowym. Pod koniec XIX wieku majątek obejmował obszar 1264 ha, zaliczając się do największych w powiecie bartoszyckim. Później, w okresie międzywojennym jego powierzchnia jeszcze wzrosła do 1330 ha. Słynął z hodowli koni.

 

 

Wąska, asfaltowa już droga w gęstym szpalerze starych drzew poprowadzi nas do pobliskich Borek. Powstałe w ramach krzyżackiej kolonizacji w XIV wieku są wymieniana w kronikach jako jedno z tych miejscowości, które poniosły największe straty podczas wojny polsko-krzyżackiej roku 1414.  Na trasę dopisaliśmy ja ze względu na ruiny ewangelickiego kościoła. Dostępne, choć wielkie, żółte tablice informują o możliwości zawalenia.

 

 

Dalej już trudniejszym, szutrowo-błotnym szlakiem zmierzamy na Barciszewo. Po drodze ślady umocnień tzw. Trójkąta Lidzbarskiego (niem. Heilsberger Dreieck) czyli obszaru ograniczonego liniami łączącymi Mrągowo, Malbork i Królewiec, na którym Niemców nie obowiązywały ustalenia traktatu wersalskiego po I WŚ. Prace przy realizacji projektu rozpoczęto około 1928, jednakże właściwa budowa rozpoczęła się cztery lata później. Od tej pory, na trasie co jakiś czas na horyzoncie będą pojawiać się umocnienia, jedne z ponad 1000 budowli, głównie schronów dla broni maszynowej, ale też schronów obserwacyjnych (większość dla artylerii), punkty dowodzenia, ukrycia dla armat przeciwpancernych. Pierwszy, wypatrzony na wzgórzu pod miejscowością Pilwa jest zachowany w całości, choć pozbawiony płyty pancernej. Pozostałe, wysadzone mniej lub bardziej skutecznie. W samym Barciszewie zbaczamy specjalnie by zobaczyć betonowy słup, wyglądający jak podstawa do wiatraka. Do czego służył? Trudno powiedzieć. W tej okolicy, w pobliżu wioski Taplikajmy znaleźć można betonowe podstawy niemieckich radarów z II WŚ – FuMG-65 Würzburg-Riese 1.

 

 

Kolejne kilometry szutrowych tras i już jesteśmy w okolicy Woryn. Jeszcze przed wsią stary cmentarz, na którym ewangelickie groby jeszcze widać ale już symbolicznie ale też z pod mchu i pożółkłych liści wychylają się stare i podniszczone nagrobki z tabliczkami w języku polskim. Dalej zabawne, przydrożne rzeźby i już wieś z folwarkiem i rządówką. Sam budynek administratora majątku rodu von Domhardt, zbudowany w 1797 roku jest obecnie po remoncie. Tuż obok posadowiony, drewniany drogowskaz sugeruje obecność skansenu, nie odnotowaliśmy jednak jego obecności.

 

 

Kolejne linie bunkrów i wkraczamy na teren przedwojennego poligonu Stablack. Jego utworzenie nastąpiło w 1934 r. na terenie na północ od Górowa Iławeckiego i na zachód od Bagrationowska (dawniej Preussisch Eylau). Ten używany  do 1945 roku przez niemiecki Wehrmacht obiekt obejmował obszar aż 10 000 hektarów. Na trasie znajdziemy strzelnicę koszarową za wsią Pareżki, z której do dziś zachowały się osie strzelnicze z wałami oraz efektowna, ceglana ściana kulochwytu. Całość jest ukryta w zaroślach, łatwo przeoczyć.

 

 

Coś co planowaliśmy jeszcze zobaczyć w tej okolicy to Góra Zamkowa (215,60 m n.p.m.), położona ok. 2 km na północ od Dzikowa Iławeckiego. Jest najwyższym punktem Wzniesień Górowskich i z jej szczytu obserwacje i pomiary astrometryczne prowadził niegdyś Fryderyk Wilhelm Bessel (1784-1846),  profesor Uniwersytetu Królewieckiego i założyciel tamtejszego obserwatorium astronomicznego. Niestety dojazd do niej zastaliśmy oznaczony zakazem ruchu. Może innym razem sprawdzimy czy nadal istnieje tam ścieżka dydaktyczna, schody na szczyt wzniesienia i wieża obserwacyjna.

Począwszy od wsi Augamy poruszamy się idealnie równo ułożonym z granitowej kostki traktem, kierującym się w kierunku granicy. We wsi Robity na którą składa się tylko kilka domów, trzeba skręcić z kamiennego traktu kierującego się wprost na słupy graniczne i zwoje drutu kolczastego w kierunku na Matyty. Dziś zastaniemy tu tylko las i polane z miejscem do biwakowania dla myśliwych. Warto jednak wiedzieć, że w tym miejscu, zamieszkałym jeszcze w latach 60-tych XX wieku, niegdyś znajdowała się siedziba pruskiego rodu Montemidów, z którego wywodził się Herkus Monte. Wychowany przez Krzyżaków, wrócił do swojej społeczności, plemienia Natangów by stanąć na czele powstania. Był bardzo skutecznym przywódcą, w bitwie pod Pokarminem (1261 r.) dowodzone przed niego wojska pomimo że o połowę mniej liczne i słabiej uzbrojone rozbiły przeciwnika. Podobno jego historia mogła być inspiracją dla Adama Mickiewicza, na podobnym wątku oparł los tytułowego bohatera swojej powieści Konrada Wallenroda. Wielu znawców historii Prus nazywa Herkusa Monte „pruskim Braveheartem”.

Ostatnie kilometry szutrowego szlaku zaprowadzą do wsi Zagaje. W tej osadzie, założonej przez Krzyżaków w pierwszej połowie XIV wieku znajdziemy pałac rodziny baronów von der Leyen z 1925. Obecnie funkcjonuje w nim szkoła podstawowa.

Tu kończymy podróż. Pobliska trasa ekspresowa S22 zabierze nas szybko do domu. Jednak wkrótce tu wrócimy by kontynuować podróż przez dawne Prusy Wschodnie. Jeśli zainteresowała Was ta podróż zapraszam do lektury innych, propozycji tras opisanych na stronie BLUEPHOTO.PL

 

TRASA DO POBRANIA

 (GOOGLE MAPS) (KLM)

 

CZYTAJ TEŻ