Korsyka 2018 – DZIEŃ ÓSMY I DZIEWIĄTY – Aleria – Pont d’Altiani – Corte – Wąwóz Restonica – Scala Di Santa Regina
Poranek na farmie Maison d’Hôtes Zella. Właścicielem i kucharzem jest tu młody chłopak, który przyjechał z Francji – śniadanie jest więc bardzo francuskie, czyli croissanty. W tylnym lusterku Hiluxa zostawiamy widok na farmę i wyruszamy w poszukiwaniu nowego. Dziś dojedziemy do Corte, które w latach 1755-1769 było stolica niepodległej Republiki Korsykańskiej, rządzonej przez Pasquale’a Paoliego. Jednak zanim osiągniemy cel podróży szlak sprawi jeszcze wiele niespodzianek. Pierwszą, będzie sklep z ceramiką, gdzieś przy lokalnej drodze. Otwarty, z ciekawymi wyrobami kusi żeby zabrać coś do domu. Nie jest łatwo, nikogo nie ma i trzeba się sporo naszukać sprzedawcy by zapakować skrzętnie do bagaży niezwykłe w formie i barwie pomysły miejscowego artysty.
Kolejna niespodzianka oprócz świń, żebrzących przy drodze o chleb to… konie. Klacz z młodym. Źrebak jest bezczelny, staje na środku drogi i gdy zatrzyma auto wkłada bezceremonialnie głowę przez okno.
Niespodzianka trzecia to górskie potoki, naturalnie piętrzone głazami pchanymi przez rzeki. Jest ich tyle i tak często, że każdy znajdzie własne miejsce dla siebie by zgasić upał w lodowatej wodzie.
Górska drogą, wśród serpentyn i widoków, takich że trudno oko oderwać zmierzamy ku morzu. Już na wybrzeżu robi się zupełnie inaczej. Wschód wyspy jest po prostu płaski, a drogi proste po horyzont. I tu nauczka, że francuskiej policji nie należy kłamać. Zatrzymane na środku pasa auto z migającymi awaryjnymi zaciekawia funkcjonariuszy. A ja chciałem po prostu zdjęcie zrobić… Jednak im powiem, że szukam drogi do ruin miasta Aleria. Chcą pomóc więc eskortują mnie nam miejsce.
Aleria
Dla nas, osób które kiedyś wybrały archeologie jako cel swoich studiów to miejsce musiało znaleźć się na obowiązkowej liście do odwiedzenia. Pozostałościami forum, kapitolu, świątyni, łaźni… Jednak trzeba zdać sobie sprawę, że ze względu na braki finansowe ciągle większość miasta skryta jest pod gruba warstwą ziemi. Pierwsza osada w tym miejscu powstała w 560r. p.n.e. założona przez Fenicjan, jednak dosyć szybko została opanowana przez Kartagińczyków. Jak wszędzie w basenie Morza Śródziemnego i tu w końcu przybili Rzymianie, podbijając wyspę ostatecznie w 173r. p.n.e. Za cesarza Augusta wybudowano tu amfiteatr, akwedukt i mury obronne a miasto stało się stolica prowincji. Istniało do roku 455 gdy zdobyli i spalili je Wandalowie. Po jego porzuceniu okolica m.in. ze względu na brak systematycznego odwadniania stała się bagnem i siedliskiem roznoszącego malarię komara widliszka.
Chce zobaczyć morze. Jedziemy wzdłuż jednego z kanałów, wśród łopoczących trzcin i… niestety, droga brutalnie kończy się i dalej mamy rezerwat ptaków. Ciągnie się on wzdłuż całego tutejszego wybrzeża, morza nie będzie, choć gdyby dokładniej przyjrzeć się mapie plażę osiągnąć można w pobliżu jezior Étang d’Urbino lub Étang del Salé. Jednak nie plażować tu przyjechaliśmy, szlak nasz znów poprowadzi w kierunku górzystego centrum wyspy. Jedziemy do Corte wybierając na trasę lokalną drogę D443 zamiast głównej T50. Wybór znakomity!
Pont d’Altiani
To kolejna pamiątka po okresie gdy na tym terytorium panowała Genua. Jest znakomicie zachowany i może trudno w to uwierzyć ale przez tą powstała w XVIw. przeprawę jeszcze do niedawna można było przejechać autem. Obecna konstrukcja to odbudowa przeprowadzona po wielkiej powodzi z 1697r.
Corte
Nie mieszkamy w samym mieście tylko w Casa San Salvadore w pobliskim Feo. Dom prowadzony przez korsykańska rodzinę ma swój charakter. Mroczna sień, wysokie stropy, rozmowy właścicieli w jakże innym od francuskiego języku. Do miasta wybieramy się tylko na chwilę by zobaczyć stare mury, pamiętające XVIIIw. walki o niepodległość. Obecnie mieszka tu zaledwie 7 tyś osób, jednak co ciekawe znajdziecie tu uniwersytet powstały za czasów gdy miasto było stolica wolnego kraju i przywrócony do życia w 1981r. Dziś na zajęcia uczęszcza tu blisko… 4 tys. studentów.
Corte słynie z tego że gdy w 1755 wyspa ogłosiła niepodległość, to właśnie tutaj przyjęto konstytucje, którą uważa się za pierwszy tego typu dokument na świecie. Sercem miasta jest Plac Paolego, na którym umieszczono pomnik najważniejszej dla Korsykan postaci od której miejsce to zyskało swoje imię. Gdzieś, wysoko nad miastem góruje cytadela która jeszcze do niedawna pełniła funkcje garnizonu Legii Cudzoziemskiej. Obecnie znajdziecie tam wystawy Muzeum Korsyki.
Wąwóz Restonica
Na mapie turystycznych atrakcji wyspy zajmuje jedno z czołowych miejsc. Dla nas będzie miejscem samochodowej wycieczki do owczarni Grotelle, gdzie można pozostawić auto i już pieszo udać się do źródeł rzeki Restonica, czyli jeziora Melo. Trasa to około godziny wspinania się na wysokość 1710m n.p.m. ku niemal idealnie okrągłemu oku wodnemu o powierzchni 6,5 h. Pomimo sierpniowych upałów wcale nie trudno w zacienionych miejscach na szlaku znaleźć bryły śniegu. Samo jezioro przez połowę roku jest zamarznięte a latem jego wody dostępne dla fanów kąpieli lodowato zimne.
Scala Di Santa Regina
To ostatnie miejsce jakie odwiedzimy w tej okolicy. Wąwóz, którym obecnie biegnie droga D84 to stara trasa już od 1000 lat łącząca wschodni i zachodni brzeg wyspy. Szlak wytyczony wzdłuż stromych ścian wąwozu biegnie w niektórych miejscach na kamiennych wiaduktach. Co ciekawe, na odcinku 20 km, droga ostro wznosi się do góry, wspinając się o 500 m. Wyglądając jednak na zaokienne wspaniałości krajobrazu mało kto to zauważy…
Korsyka to wiele ciekawych dróg i niebezpiecznych zakrętów. Od lat 50-tych odbywa się tu Rajd Korsyki, będący w latach 1973-2008 eliminacją Rajdowych Mistrzostw Świata, 2011 -2012 eliminacją IRC, 2013-2014 jedna z rund rund Rajdowych Mistrzostw Europy i od roku 2015 znów jedną z rund WRC. W pobliżu Corte znajdziemy tragiczna pamiątkę tych zmagań – postument upamiętniający tragiczną śmierć 2 maja 1986 Henri Paula Toivonena, którego Lancia Delta S4 wypadła z trasy i spłonęła.
To już jeden z ostatnich naszych dni na wyspie. Kolejny dzień będzie wędrówką na północ w kierunku na Bastię i prom. Ale o tym co przydarzyło nam się po drodze i dlaczego na powrót nie należy wybierać weekendu opowiemy w kolejnym odcinku opowieści…