Skandynawska Pętla 2016 – dzień 11 – z Tennevoll do Skaldi
Nordkapp, który jest jednym z ważniejszych celów podróży mamy już bardzo blisko. Jednak jeszcze nie dziś tam dotrzemy. Lokalne drogi w Norwegii znakomicie sprzyjają oszczędnościom w spalaniu bardzo drogiego paliwa (w granicach 8-9 zł za litr). Jedzie się nie za szybko, równym tempem, w niezbyt dużym ruchu. Tym razem pogoda trafia nam się idealna. Jest słonecznie. A jak jest słonko to jest też ciepło. Wystarczy, jednak że schowa się na chwile i czuć że to jednak nie mazowieckie lato…
Pierwszy postój mamy Gildetun, na górze Kvænangsfjellet. Jest tu hotel, punkt widokowy na fiordy i domki Samów z rękodziełem. Jak dotąd nie udało się wypatrzeć reniferów. Podobno ogromne ich stada latem łatwo wypatrzeć z drogi. Czasami są niebezpieczne gdy wejdą chroniąc sie przed upałem do tuneli. Jednak nas omijają. Pierwsze trzy samotne sztuki udaje sie wypatrzeć przy głównej drodze po kilku godzinach podróży.
Droga wśród fiordów upływa wśród podziwiania tego co za oknem. Jeszcze tradycyjny obiadek uważony na turystycznych kuchenkach i juz prawie jesteśmy w Skaldi gdzie czeka nocleg, w bardzo przyzwoitym i nie drogim hotelu. Jednak zanim tam dotrzemy na trasie mamy Altę, podobno najgęściej zamieszkały obszar północnej Europy. To co sprawia, ze chcemy zatrzymać sie tu na dłużej to skupisko prehistorycznych rysunków naskalnych zlokalizowanych w Hjemmeluft. Przewodnik podaje, ze znajduje sie tu blisko 3 tysiące różnych rytów powstałych między 6 a 2,5 tyś lat temu. Na miejscu mamy okazały parking, duży budynek muzeum oraz wytyczone ścieżki z których rzeczone rysunki można podziwiać. Zachowane do czasów spółczesnych rysunki uległy zwietrzeniu więc po konserwacji, niektórym nadano im brunatny odcień. Dzięki temu oczywiście lepiej widać co dokładnie przedstawiają. A są to sylwetki zwierząt, ludzi, łodzi… Ścieżka prowadzi na kamienista plażę i wraca do muzeum. Bardzo przyjemny spacer.
Za Altą krajobraz zmienia się drastycznie. Znów czuć, ze jesteśmy na dalekiej północy. Drogi poprowadzone prosto za horyzont tną tundrowy krajobraz, urozmaicany tylko kępkami karłowatych brzóz.
I wreszcie po pokonaniu 530 km hotel. Położony w środku niczego i bez widoków na cokolwiek. Skaidi Hotel posiada jednak bardzo przystępną cenę a i swoim wyglądem i wyposażeniem robi bardzo pozytywne wrażenie. Jest tu nawet basen, jednak późna pora sprawia że już z niego nie skorzystamy.
Ciąg dalszy – wyspa Magerøya – Nordkapp
CZYTAJ TEŻ