Skandynawska Pętla 2016 – Cztery dni w drodze do domu – Przez Finlandię i kraje bałtyckie
Ruszamy jak zwykle z rana i powoli żegnamy Norwegię. Jeszcze stada reniferów przechodzących sobie swobodnie po drodze przypomina, ze jesteśmy jeszcze w krainie Samów, rozciągającej się od północnych krańców Norwegii, przez Finlandię, Rosje (Płw. Kolski) oraz Szwecje. Otwarte granice sprawiają, że wjazd na teren Finlandii zauważyć można tylko dzięki ustawionemu przy drodze znakowi, oblepionemu pamiątkowymi naklejkami z całego świata. Pierwszą różnicą pomiędzy tymi krajami jest… brak toalet. Norwegia to bardzo uporządkowany kraj. Parkingi posiadają wytyczone miejsca do biwakowania ze stołami i toaletami w nienagannej czystości. Pierwszy parking w Finlandii to toalety na narciarza. Potem już jednak nawet takich nie będzie. Druga różnica to pojawiające się przydrożne bary. Jak miło zjeść nareszcie cos innego niż słoikowe potrawy!
Celem na pierwszy nocleg w drodze powrotnej jest Rovaniemi, czyli miasteczko św. Mikołaja. O ile w Norwegii miejsce przekroczenia koła podbiegunowego było zaznaczone symbolicznie o tyle Rovaniemi to spore miasto, które jest centrum gospodarczo-handlowym fińskiej Laponii (21 tyś mieszkańców). Na jego uboczu funkcjonuje atrakcja turystyczna czyli wspomniane miasteczko św. Mikołaja. Odwiedzimy je z samego rana, spokojnie oglądając sobie jego atrakcje. Z biegiem czasu ludzi coraz więcej i coraz cieplej. Temperatura dochodzi do 21 st, nic dziwnego, że w czasie przerwy w pracy Mikołaj paraduje w czerwonej, długiej bieliźnie…
Dalsza droga to las fotoradarów zaraz za miastem (dosłownie co kilkaset metrów) i proste drogi wśród lasów i czasami jezior. Mapa pokazuje, ze jedziemy wśród niebieskich plam których czasami jest więcej niż zielonego ale tej wody nie widać za często.
Kolejny postój to miasto Hameelinna. Jest to jedno z najstarszych miast Finlandii. Jego historia sięga IX wieku. Jego główną atrakcją jest potężny zamek, od którego pochodzi zresztą nazwa miasta. Ufundowany w 1260 r. nad brzegiem jeziora Vanajvesi miał chronić krańce państwa szwedzkiego przed zagrożeniem ze wschodu. Obok niego znajduje się Muzeum Artylerii, w którym można zobaczyć unikalny międzynarodowy zbiór uzbrojenia: ponad 90 różnych typów armat i dział pochodzących od XV wieku aż do II wojny światowej zwiezionych z 13 krajów. Kolekcja rosyjskiej artylerii jest największym tego typu zbiorem znajdującym się poza granicami Rosji.
My oglądamy wszystko niestety dosyć pobieżnie. Rano chcemy zdążyć jeszcze na prom do Tallina. Wprawdzie jest mała szansa że nam sie to uda ale spróbujemy. Ogólnie w weekendy promy pomiędzy Finlandią a Estonią są bardzo oblegane, głównie przez Finów spragnionych tanich zakupów, szczególnie alkoholu. Załoga, która towarzyszyła nam w czasie podróży i dzień wcześniej próbowała przedostać się przez Zatokę Fińską promem, koczowała przez kilka godzin bez nadziei na bilet w Helsinkach. W końcu udało im się dostać na prom ale nam zalecali wcześniejsza rezerwacje. To byłoby możliwe gdyby nie uszkodzony w podróży telefon…
W każdym razie do tematu podchodzimy pozytywnie, z założeniem ze jeśli sie nie uda zostaniemy i pozwiedzamy Helsinki. Przy bramkach na prom, pojawiliśmy się 30 minut przed jego odpłynięciem. Biletów oczywiście nie było ale… była kolejka rezerwowa. Dostaliśmy bilety z zapewnieniem możliwości zwrotu jeśli statek nas nie pomieści. Zmieścił jednak i po kilku godzinach zobaczyliśmy Tallin. Wg planu cały ten dzień dedykowany był na zwiedzanie stolicy Estonii. Tysiące Finów wylewających się z promów skutecznie zniechęciło jednak do tego pomysłu. Przemknęliśmy do Rygi. Wieczór i poranek dnia następnego poświęciliśmy na zwiedzanie tego miasta a potem już tylko krótka droga do domu.