SARDYNIA 2022 – dzień 5 – z Galtelli do Ogrosolo, miasta bandytów i czerwonych skał Arbatax
Kolejny dzień i prawie 300 kilometrów trasy. Będzie urozmaicony, starożytne grobowce, gospodarstwo rolne ze skansenem, słynna czerwona skała Albatrax oraz bajecznie kolorowo pomalowane Ogrosolo.
Dzień piąty
Galtelli- Villaggio Nuragico di Serra Orrios -S’Abba Frisca-Ogrosolo- Rocce Rosse, Arbatax- Orroli
Zostawiamy Galltelli by pojechać do Villaggio Nuragico di Serra Orrios czyli jednego z najlepiej zachowanych kompleksów nuragijskich. Miejsce to, datowane na II tysiąclecie p.n.e., jest wioską-sanktuarium, składającą się z około stu chat na planie koła. Dodatkowo znajdziemy tu dwa święte obszary, otoczone murami oddzielających je od zamieszkałego terenu, wewnątrz których znajdują się niewielkie świątynie. Auto trzeba zostawić na parkingu i już pieszo przejść około 200 m do zabytku wydobytego z zapomnienia podczas wykopalisk w latach 1936-1938 przez archeologa i historyka sztuki , dyrektora Włoskiej Szkoły Archeologicznej w Atenach, Doro Levi . Obecny ich stan to efekt restauracji wykonanej w 1961 roku, pod kierunkiem włoskiego archeologa Guglielmo Maetzke. Na miejscu niewielu zwiedzających. A jest co obejrzeć. Po rewitalizacji bardzo ładnie widać kształt i wygląd starożytnej osady, choć poza kamiennymi murami i tablicami informacyjnymi nie znajdziecie tam wiele więcej.
Kolejne miejsce jakie chcemy zobaczyć to Parco Museo „S’abba frisca”. Zanim dotrzemy na farmę przy drodze niespodzianka. Sklep z lokalną ceramiką zdobiona w tutejsze wzory. Jest to przede wszystkim ceramika użytkowa. Znajdujemy tam naczynia: patery, talerze, misy i miseczki, serwetniki, pojemniki na produkty spożywcze, rynienki, podkładki na sztućce kuchenne. Wszystkie zdobione wklęsłą kreską nanoszoną rylcem, podkreśloną kontrastowym barwnikiem. Wykonane ręcznie, więc też ich ceny są odpowiednio wysokie. Wybieramy tylko kilka drobiazgów zdobionych w popularny tu wzór ptaków.
Po dotarciu do „S’abba frisca” znajdujemy całkiem sporą, działającą farmę która jest miejscem pracy od pokoleń jednej rodziny. Obecny właściciel odziedziczył farmę po dziadku. Oprócz uprawy zajmował się agroturystyka oraz zbieraniem pamiątek etnograficznych z regionu. Przez ostatnie czterdzieści lat kolekcja powiększyła na tyle, że w 2018 roku miejsce to zostało uznana przez władze regionu za najbardziej kompletne muzeum etnograficzne i naturalistyczne na wyspie. Jest też pierwszym prywatnym muzeum w całości wpisanym do rejestru instytucji i miejsc kultury regionu.
Co zastaniemy na miejscu? Spora farmę z dużą ilością zabytkowych pomieszczeń gospodarskich wypełnionych ogromem przedmiotów, strojów, narzędzi, pamiątek dawnej Sardynii. Druga część, już taka bardziej dla dzieci to zagrody ze zwierzętami domowymi, wśród nich bardzo rzadkie osły rasy Asinara charakteryzujące się białą sierścią. Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem opowiadającym o tym co znajduje się na farmie w języku angielskim. Odwiedziny tu nie są tanie. Koszt wstępu to 13 eu/os dorośli i 7 eu/os dzieci.
Kolejny punkt podróży to Ogrosolo. Dziś słynne dzięki licznym muralom w przeszłości miało zła sławę miasta morderców. Okolica nigdy nie była spokojna, zasłynęło niechlubnym mianem kryjówki bandytów szukających w tym nieprzyjaznym terenie skutecznego schronienia. Na przełomie XIX i XX wieku zaczęły się walki klanowe w samym miasteczku, a już w pierwszej połowie XX wieku do zabójstw dochodziło tu średnio co miesiąc. Kresem przestępczej historii miasta było wejście do Ogrosolo w 1954 r. wojska. O życiu w tym mieście opowiada film Vittorio De Seta „Bandyci z Ogrosolo” nagrodzony w 1961r Nagrodą Specjalna na festiwalu w Wenecji. Udział wzięli w nim wyłącznie amatorzy z Sardynii.
Wiele lat później miasto nabrało zupełnie nowego oblicza. Pierwszy mural powstał tu za sprawą anarchistów z Mediolanu malujących dzieło o nazwie Dionisos. Prawdziwy jednak rozwój sztuki nastąpił tu za sprawą miejscowego nauczyciela Francesco del Casino. Stworzył on na początek serię plakatów o tematyce społecznej, a potem od połowy lat 70. – wraz ze swymi uczniami – murale na budynkach.
Zaczęli do nich dołączać artyści, nanosząc na ściany rysunki nawiązujące do aktualnej sytuacji politycznej nie tylko we Włoszech, ale i na świecie. Na murach Orgosolo mamy więc dziś atak na wieże World Trade Centre, obalenie Saddama Huseina czy ocenę rządów Baracka Obamy oraz Silvio Berlusconiego. Ale i społeczną, można powiedzieć – równościową tematykę. Z równouprawnieniem kobiet, prawami pracowniczymi, socjalizmem.
Ogrosolo nie jest jedynym miejscem na wyspie gdzie spotkacie murale. Jednak tylko tu jest ich tak wiele i o tak bogatej tematyce i estetyce.
Postawiamy góry za sobą i jedziemy na spotkanie z morzem. Pomimo to, że jesteśmy tu już od kilku dni na razie plaże i słona wodę widzieliśmy tylko z daleka. Do Arbatax pojedziemy ze względu na słynne, czerwone skały Rocce Rosse. Nazwa miasta wg tradycji wywodzi się z arabskiego określenia „14 Wieża” i prawdopodobnie odnosi się do pobliskiej wieży strażniczej zbudowanej przez Hiszpanów w celu ochrony terytorium przed najazdem arabskich piratów. Założycielami osady byli rybacy z Kampanii z wyspy Ponza, położonej w Lacjum, niedaleko wybrzeża Półwyspu Apenińskiego. Jednak dziś już nie ma charakteru małej, nadmorskiej wioski. Już w latach 60-tych XX wieku powstała tu największa na Sardynii papiernia, potem duży port obsługujący ruch promowy do Civitavecchia i Olbii oraz fabryka zajmująca się budową platform wiertniczych.
Słynie skały znajdujące się na południe od miasta, od koloru nazwane Rocce Rosse, uznawane są za jeden z najciekawszych cudów natury na Sardynii. Co ciekawe, uformowane z czerwonego porfiru strome skały rozdziela wąski czarnych pas z porfiu granitowego, wglądającego jakby płynęła tutaj niegdyś magma, która później zastygła tworząc równa kreskę innego koloru. Na północ od miasta, na cienkiej mierzei pomiędzy morzem a Stagno di Tortolì ulokowane są szerokie, mocno oblegane przez turystów plaże. Nie mniej widok pobliskiego portu nie daje wiary w czystość wody. Ładne i ustronne miejsce do wdychania zapachu morza znajdziemy dwadzieścia kilometrów na południe w pobliżu Torre di Bari. Plażowiczów niewielu, i stolik lokalnej pizzeri ustawiony parę metrów od wody, w piasku nastrajają by to właśnie tu zostać dłużej.
Orroli z małym hotelikiem ulokowanym w wąskiej uliczce osiągniemy już późną porą. Właściciele uprzedzeni telefonicznie zostawia nam klucz w drzwiach. Tej nocy jesteśmy jedynymi gośćmi hoteliku zajmującego stary, zabytkowy sardyński dom. Miasto zobaczmy już jutro.
CIĄG DALSZY:
SARDYNIA 2022 – dzień 6 – zabytki i flamingi
POPRZENIE WPISY:
1. SARDYNIA 2022 – w drodze na wyspę
2. SARDYNIA 2022 – dzień 3 – pierwsze chwile na wyspie
3. SARDYNIA 2022 – dzień 4 – Wąwóz Gorropu
MAPA: