Polska 4×4 – BARCJA – trasa pomiędzy Galinami a Barcianami
Nie, nie jesteśmy już na Mazurach. Według Friedricha Krosty (1876 rok) „Mazury sięgają tak daleko, jak daleko ludność ewangelicka mówi dialektem mazurskim”. To było zmienne w czasie ale na zachodzie granica tego regionu sięga najwyżej Srokowa czy Kętrzyna. Co zatem znajdziemy poza tym terenem, ale jeszcze nie na historycznej Warmii? Obszar po rzekę Łynę to ziemie w średniowieczu zamieszkiwane przez pruskie plemiona Bartów. Podbici przez Zakon Krzyżacki, w XIII wieku nie zdołali wyzwolić się z pod ich panowania, pomimo długich i krwawych walk w dwóch powstaniach. Gdy wertujemy historię mijanych wiosek, każda swoje najstarsze korzenie wywodzi od nadań już późniejszych. Krzyżackie panowanie wytarło dokładnie ślady po pierwotnych mieszkańcach tej ziemi, zostawiając dla wytrwałych pozostałości po grodach, w postaci słabo już widocznych w terenie wałów ziemnych.
Naszą wędrówkę rozpoczynamy w Galinach. Tak, to również osada, swoimi korzeniami sięgająca lat 1332–1336, gdy zakon utworzył tu majątek szlachecki, przy którym powstała wieś. Jednak to co teraz możemy docenić w tej miejscowości to pozostałości majątku rodu Eulenburg, który gospodarował tu nieprzerwanie od połowy XV aż do 1945 roku. Ich posiadłości obejmowały w 1889 roku 1260 ha i zaliczały się do największych w powiecie. Pierwszy dwór wzniesiono tu już pod koniec XVI wieku, obronny, z fosą i mostem zwodzonym. Obecny pałac powstał znacznie później, w XVIII wieku w wyniku gruntownej przebudowy obejmującej również dodanie zabudowań zamykających dziedziniec: stajni, wozowni, bramy, ale także spichlerza usytuowanego przy wjeździe do zespołu pałacowego. Kolejne przebudowy miały miejsce w 1839 (po pożarze) oraz w 1921 roku. Zabudowania podwórza gospodarczo-inwentarskiego pochodzą głównie z przełomu XIX i XX wieku.
Dlaczego wybraliśmy akurat to miejsce? Podróżując przez tereny dawnych Prus Wschodnich rzadko widuje się tak ładne miejsca w rozkwicie, zadbane, wyposażone chociażby w pensjonat czy restauracje. Bo w Galinach jest życie, stodoły wypełnia siano a stajnie końskie odgłosy. Nie jest to zamknięta, prywatna posiadłość do obejrzenia przez wysoki mur, przez pałacowe tereny prowadzą ogólno dostępne drogi, którymi pojedziemy dalej, w szutrowe trasy pomiędzy polami.
Przez Krekole i Krawczyki zmierzamy do wsi Szwaruny, w której spodziewamy się zobaczyć klasycystyczny dwór z XIX wieku. Zanim tam dotrzemy, w lesie zaznaczone reszki starego cmentarza ewangelickiego rodziny Mlodzio. Groby i kaplica istniały tu jeszcze do la 70-tych ale władze gminne nakazały rozbiórkę budynku kaplicy a krzyże żeliwne rozkradziono na złom. Teraz ogrodzony teren zawiera tylko fundamenty i resztki obmurówek. Już we wsi, lokowanej w 1327 r., jako majątek szlachecki, (w latach 1720–1806 w posiadaniu rodziny Kurowskich) znajdziemy wspomniany dwór z 1836 roku, z parkiem krajobrazowym. Mocno już podniszczony, naprawiany tu i ówdzie pustakami zawiera od frontu piękne zachowane w oryginale schody metalowe. Pobliska kapliczka z ikonami i napisami wykonanymi cyrylica świadczy iż trafili tu ukraińscy osadnicy, przesiedleni w ramach Akcji Wisła.
W kolejnych miejscowościach, następne opuszczone i nie zamieszkane dwory. W Lusinach funkcjonował niegdyś majątek szlachecki, którego właścicielami w XVIII wieku byli Ciesielscy, polska rodzina szlachecka. W XIX wieku przeszedł w ręce rodziny Tischler, z tego okresu (połowa wieku) pochodzi widoczny z drogi dwór.
Kilometr dalej na trasie kolejna, opuszczona posiadłość. Historia dóbr we wsi Gitajny sięga roku 1359. Pierwszym właścicielem okolicznych dóbr został nieznany z imienia von Knotz. Podczas licznych konfliktów Polski z Zakonem Krzyżackim jego majątek był wielokrotnie dewastowany i grabiony, a podczas wojny trzynastoletniej całkowicie zniszczony. Dwór, który zobaczymy powstał w połowie XIX wieku. Ostatnim jego właścicielem był Georg Borrmann, który dopiero w nocy z 28 na 29 stycznia 1945 roku wraz z rodziną uciekł przed nadciągającą ofensywą wojsk radzieckich na Prusy Wschodnie.
Wytyczona dalej, terenowa trasa przebiega polami, rozcięte w jednym miejscu lasem. Nie jestem pewien czy przejazd jest dopuszczony przez ALP tutaj wiec kto chce, już asfaltem może dotrzeć do wsi Łabędnik. Tu kolejny dwór ale w stanie jakże odmiennym. Zamieszkany i zadbany powstał na przełomie XVII i XVIII wieku. Obecny jego wygląd to wynik rozbudowy z 1861 roku. Sama wieś była dobrami rycerskimi powstałymi w połowie XIV wieku. W 1484 roku ich właścicielem był rycerz Feichter, a następnie ród von Kannacher, któremu w 1537 roku, w lenno nadał je książę Albrecht. W miejscowości warto zajrzeć jeszcze do kościoła zbudowanego w końcu XIV wieku. W pierwszej połowie XV wieku dobudowano do niego wieżę dzwonniczą a w XIX wieku kaplicę grobową rodu Groeben, której projekt przypisuje się nadwornemu architektowi króla pruskiego, Joachimowi Schultheissowi von Unfriedt (około 1730 rok).
Opuszczona wioska Spurgle, polne drogi, przejazd kolejowy przez opuszczone tory na linii Bartoszyce-Korsze, z nie używanymi od 20-tu lat szynami, pozostałości na wpół zrujnowanego dworu z XIX wieku Georga von Frezin w Studzieńcu i już jesteśmy w okolicach Sątoczna.
To co tu zobaczymy warte jest zatrzymania się na dłuższą chwile. O ile dwór w Sątoczku nie wygląda okazale i niewiele o nim wiadomo, o tyle ruiny okazałego pałacu w pobliskiej Prosnej są bardzo ciekawe. Zastaniemy tam ogromny folwark w totalnej ruinie, z budynkami obwieszonymi informacjami o możliwym zawaleniu. Nie inaczej sprawa wygląda i z barokowym pałacem zbudowanym na zlecenie Georga Friedricha zu Eulenburg. Pierwsze budynki powstały tu w latach 1610-1620. Obecny kształt rezydencja zyskała w wyniku przebudowy w latach 1860- 1875. Żeby zobaczyć to co pozostało z chwały rodu zu Eulenburg należy pieszo przejść wzdłuż ruin ogromnych stodół, potem krzaki i dziura w płocie i mamy przed sobą resztki potężnego, ceglanego budynku w modnym w chwili przebudowy stylu neogotyckim. Budowla wzniesiona z czerwonej cegły, posiadająca liczne wieże, bardziej przypomina zamek niż rodową rezydencję szlachty. W styczniu 1945 roku, majątek zajęli Rosjanie. Stacjonowali tu do 1946 roku, czego efektem była dewastacja i rozgrabienie całego wyposażenia.
Samo Sątoczno, od 1520 roku własność rodu zu Eulenburg jest jedną z najstarszych miejscowości na Warmii i Mazurach. W 1326 roku na terenie dawnej osady pruskiej komtur z Bałgi, Dietrich von Altenburg wzniósł strażnicę krzyżacką, a przy niej kościół. Osada targowa powstała przy zamku otrzymała nawet prawa miejskie. W połowie XIV wieku powstało tu oddzielnie zarządzane komturstwo krzyżackie, jednak bardzo szybko, po najeździe i zniszczeniu miasta przez Litwinów zlikwidowane. W 1468 roku osada wspominana jeszcze jako miasto została przekazana przez Krzyżaków za długi rycerzowi ze Szwabii Albrechtowi Vogt von Ammerthal.
W Sątocznie nie znajdziemy już zamku krzyżackiego, został rozebrany w 1628 roku, jednak miejscowość nadal chlubi się kościołem wybudowanym w latach 1326-1328, którego obecna bryła to efekt odbudowy na przełomie XIV i XV wieku po najeździe litewskim i przebudowy z lat 1839-1842. Wokół budynku stare, ewangelickie grobowce, żeliwne krzyże, współczesny już kamień upamiętniający dawnych właścicieli.
Kolejne, ciekawe miejsce na szlaku to Lwowiec założony jako wieś czynszowa na prawie chełmińskim przez Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego Winricha von Kniprode już w 1366 roku. Śladem dawnej historii osady jest gotycki kościół wybudowany po roku 1370 i budynek karczmy działającej już XIV stuleciu. Jednak to co najciekawsze to fakt, że znajduje się tu jedna z większych kolonii bociana białego, co nie sposób przeoczyć, zważywszy że ich gniazda znajdują się na każdym budynku, często po kilka.
Polna drogą wzdłuż rzeki Guber a potem Liwna przemierzamy ogromne, nie zamarznięte mimo zimy rozlewiska na których i o tej porze roku nie brakuje ptaków. Jest ona częściowo zalana, wiosna będzie bardzo trudna do przejechania, wiec można pomyśleć wówczas o jej ominięciu pobliskim asfaltem.
Kolejne kilometry trasy to dojazd szosą do Silglin. W tej wsi, założonej w 1422, z obowiązkiem służby zbrojnej na rzecz zamku w Barcianach, nadanie otrzymał najprawdopodobniej rycerz, który był rodowitym Prusem. Można przypuszczać, że nazywał się Swilge, ponieważ od tego imienia wzięła się pierwsza nazwa wsi Swilgina. To co przyciągnęło nas w te okolice to pałac wybudowany w I. połowie XIX wieku nawiązujący do włoskiej architektury pałacowej. Od 1927 roku część gospodarcza oraz ziemia należały do Wschodniopruskiego Towarzystwa Ziemskiego, natomiast właścicielem pałacu i parku była rodzina von Kalckstein, a następnie Monfred Pehlke, reprezentujący organizację „Bund der Gothen”. Po dojściu w Niemczech Hitlera do władzy stowarzyszenie to zostało wywłaszczone, a pałac przejęty przez NSDAP. Najpierw urządzono tu ośrodek szkoleniowy dla Hitlerjugend, a później dom starców, który funkcjonował do 1945 roku. Po przejęciu przez państwo Polskie, pałac zaadaptowano na ośrodek kolonijny dla dzieci, a następnie urządzono w nim mieszkania. W latach 70-tych XX wieku, po wybuchu butli z gazem i spowodowanych tym uszkodzeniach, budynek został opuszczony. Dziś, pomimo prób przywrócenia do życia (w 1993 roku został zakupiony przez polsko-niemiecką fundację Dittchebuche e.v. z Elmshorn) popada w coraz większą ruinę i zarasta młodym lasem.
Skandawa, kolejną miejscowość na trasie, pomimo ciekawej historii bo założył ją w latach 1335-1341 wielki mistrz krzyżacki Dietrich von Altenburg z obowiązkiem jednej pruskiej służby rycerskiej omijamy bokiem. Jeszcze przed wsią zaniedbany cmentarz ze zniszczonymi grobami ewangelickimi, ale też i polskimi, jeszcze z przed II WŚ i późniejszymi oraz ukraińskimi, pisanymi na nagrobkach cyrylicą…
Skandawa to również opuszczony i nie używany dworzec kolejowy, w którego części mieści się obecnie posterunek Straży Granicznej. Uruchomiona ją w grudniu 1871 roku. W 1945 roku, Armia Czerwona rozszabrowała torowiska i co się dało, łącznie z wagonami i parowozami, wożąc jako łup wojenny. Polskie władze odbudowały jednak linię gdyż trasa Legnica – Wrocław – Poznań – Toruń – Olsztyn – Korsze – Skandawa – granica państwa, a dalej Żeleznodorożnyj okazała się strategiczna, głównie dla strony sowieckiej.
Ostatnie kilometry trasy zakładały przejazd w okolicy Gęsich Gór przez polne drogi. Zdjęcia satelitarne pokazywały je dokładnie, nawet most na rzece Liwna. Niestety w pewnym momencie dotarliśmy do miejsca gdzie została ewidentnie zaorana. Cześć drogi pokonamy wiec powiatowymi szosami 591 i 590. Na szutrowy szlak wracamy w okolicach miejscowości Radosze kierując się na tereny opuszczonej wioski Radoski Dwór. Nie pozostało po niej właściwie nic, poza niewyraźnie zarysowanymi w terenie fundamentami.
Koniec trasy to miejscowość Barcianach z zabytkowym kościołem oraz Krzyżackim Zamkiem. O jego historii przeczytacie w opisie trasy Węgorzewo-Barciany.
TRASA DO POBRANIA
(GOOGLE MAPS) (KLM)
–
–
CZYTAJ TEŻ