+48 609 446 889
irek@bluephoto.pl

KORČULA – chorwacka przygoda 2007

Ireneusz Rek Fotografia

KORČULA – chorwacka przygoda 2007

korcula

 

Chorwacja jest blisko. Wielu potrafi zająć miejsce za kierownicą i przemknąć szybko i z ograniczona do minimum liczba postojów by kosztować ciepła i uroków kamienistych plaż tego słonecznego kraju. Ale to nie będzie relacja z takiego wyjazdu.

Liczy się jeszcze to co zobaczymy po drodze…
Liczy się jeszcze żeby jak najwięcej z uroków kraju do którego dotrzemy spróbować…

 

TYTUŁEM WSTĘPU

mapa_do_chorwacji

Chorwację poznawaliśmy przemierzając kilometry  tras wewnątrz blaszanych naszych pojazdów do których zapakowały się dwie rodziny z maluchami.

Przebytą drogę ilustruje mapka obok.
Gdzie się zatrzymaliśmy?

  1. Mikulov
  2. Pitvice
  3. Split
  4. Promem na KORČULE

Co na miejscu?

  1. KORČULA
  2. Lumbarda
  3. Dubrownik
  4. Ston
  5. Vela Luka

Trasa powrotna – już bardzo szybko, z jednym noclegiem pod Grazem.

Noclegi

noclegi – po drodze jak popadnie,
na miejscu – domek rezerwacja Interhome

DROGA

Początek wyjazdu jak zwykle, Warszawa 6 rano i trasa katowicka do Cieszyna. Jest sobota, bardzo przyjemnie sie jedzie. Pierwszy postój planujemy w okolicach Pszczyny w restauracji innej niż wszystkie (McDonalds) ;). Dzieci odpoczywają chwilkę bawiąc się na zjeżdżalni i…  w drogę dalej.

Granica

Jak zwykle kwestia pokazania paszportów i już jesteśmy po czeskiej stronie (tak w 2007 na każdej granicy była kontrola, zalety Schengen -> mamy dopiero teraz) . Za przejściem zatrzymujemy się przy budkach w których zakupujemy winiety – za złotówki (właściciele raczej niechętnie przyjmują korony). Przy wyjeździe na ponad 7 dni najbardziej opłaca sie zakup miesięcznej co kosztuje mniej niż dwie 7 dniowe. Oferuja tu również wietki austriackie ale to zostawiamy sobie na jutro. W małym kiosku obok znajduje sie rowniez kantor. Wymieniam złotówki na korony po kursie identycznym jak w Warszawie.

CZECHY

Kierujemy się na Olomuc, Brno i stad na Wideń. Po stronie Czeskiej widać dotyk unii – mocno rozbudowuje sie brakujacy kawałek autostrady od granicy do Olomuńca. Także stare odcinki sa remonowane i nie bez powodu – pod Ołomuńcem trzeba sie turkotać po autostradzie na płytach betonowych. Pod Brnem niemiła niespodzianka – patrol policji. W sumie drobnostka, przejechanie ciagłej linni po zbyt późnym zauważeniu zjazdu i na szczescie tak jest potraktowana. 20E załatwia sprawe.

Mikulov

kamera internetowa
strona miasta (j.polski)
lokalizacja

image121Jadąc z Brna zegnamy się z autostradami i juz zwykła dwupasmówką ze wszystkimi jej ograniczeniami (prędkość) zbliżamy sie do celu na dzień dzisiejszy – miasteczka Mikulov. Po drodze kontemplujemy malownicze widoczki z drogi biegnącej groblą przez jezioro Vodni Nadrz Nove Mlyny (zobacz zdjecie na maps.google). Szczególnie uroczo prezentuje się kościółek na maleńkiej wysepce. Szkoda – brak jakichkolwiek parkingów nie pozwala na dłuższy postój.

Samo miasto widać już z daleka – malowniczo położone na jednym ze wzgórz wrasta z otaczających je równin.

Hotel Zamecek – ruszamy na miasto tabliczka w hotelu 🙂 Zatrzymujemy się w „Zamecku” położonym przy głównej trasie.

image111   image126Zajmujemy pokoje usytuowane w części C za hotelem. Sa bardzo sympatyczne i ładnie urządzone choć nie tanie niestety (można płacić w koronach i euro). Ich podstawowa zaleta jest możliwość zaparkowania auta o metr od drzwi tak ze nie trzeba daleko nosic walizek. W środku kartka z prośba w czterech językach o odniesienie kluczy do recepcji – między innymi:

„Prosze, oddajte klucz do Centralnej Recepcje Hotela Zamecek. Dzeinkujeme”

To chyba po polsku .

Niezbyt późna pora i słoneczna pogoda skłania do spaceru po mieście

Jego centrum z jednej strony ogranicza wielki zamek, a z drugiej – Svatý Kopeček, wapienne wzgórze z kaplicami fundacji Dietrichsteinów. Z obydwu tych miejsc roztaczaja się wspaniałe widoki i doprawdy trudno byłoby zdecydować, który uznać za bardziej malowniczy.

Zamek wyrasta ze skał, które wykorzystano wbudowujac w nie mury. W pradawnych czasach zakładali tutaj osady Słowianie, później postawiono romańskie i gotyckie warownie, a obecna budowla jest wynikiem przebudowy w stylu barokowym, wykonanej na zlecenie rodziny Dietrichsteinów – właścicieli posiadłości od drugiej połowy XVI w. aż do 1945 r.

Bez opłaty można wejść na taras, by z góry spojrzeć na przepiękna starówkę (otwarty do 17.00, ze względu na oświetlenie słoneczne najlepiej przyjść po południu). Park zamkowy otwarty jest dla zwiedzających codziennie w godzinach 7.00-21.00.

image113 image112W zabytkowym centrum, z brukowanym rynkiem, na gotyk nakładaja się późniejsze style architektoniczne. W sercu starówki, na malowniczym rynku (Náměstí) warto obejrzeć kilka ciekawych kamienic, jak ratusz lub ozdobione sgraffitowymi dekoracjami Kanovnické domy (Domy Kanoników). Urodę placu ostatnio docenili filmowcy – latem 2001 r. kręcono tu film o Napoleonie.

Po niegdyś licznej w Mikulovie żydowskiej społeczności pozostała synagoga (18 V-30 IX wt.-nd. 13.00-17.00) zlokalizowana na północ od zamku, przy ul. Husovej 13. Niedawno restaurowana, pochodzi z 1550 r. Wnętrze bożnicy prezentuje nietypowy w tych stronach styl lwowski (albo polski, jak głosi tablica na budynku), z bima wsparta na czterech kolumnach. Urządzono tu wystawę poświęcona lokalnej społeczności żydowskiej.

Na północ od synagogi (dojście dróżka prowadzaca od Brnanskiej), w urokliwym miejscu pośród starych dębów rozciaga się Židovský hřbitov (cmentarz żydowski), założony w XV w.

W tej okolicy można wspiać się wapienna ścieżka, wijaca się poprzez zarośla, na Kozí hrádek, jedno z trzech wzgórz otaczajacych centrum Mikulova. Stoi na nim dwupiętrowa kamienna wieża obronna (widoczna z zamku), wzniesiona w 1560 r. Warto się na nia wdrapać, bo widok na miasto i Svatý kopeček wynagradza wszelkie trudy.

Wracajac na rynek, nie od rzeczy będzie rzucić okiem na kostel sv. Anny (kościół św. Anny) – pozbawiona dachu światynię (zniszczył go pożar w 1784 r.), dziś mauzoleum Dietrichsteinów oraz na kostel sv. Václava (kościół św. Wacława), ze śliczna arkadowa wieża i bardzo ciekawym sklepieniem.

image115

Niestety podczas wycieczki psuje się pogoda. Zaczyna wiać i zapowiada sie na deszcz ale moze nie bedzie padało…
Jednak pada, i to bardzo.
Do hotelu daleko wiec szukam sklepu z jednorazowymi płaszczami przeciwdeszczowymi. Jest już 5 po 17.00 i WSZYSTKIE SKLEPY JUZ ZAMKNIETE. Idziemy na obiad. W pobliżu rynku znajdujemy bardzo sympatyczna restauracje ze smacznym jedzonkiem gdzie pocieszamy sie wybornym pilsnerem.

Deszcz nie szalał zbyt długo, więc udajemy sie na wspominany wcześniej Svatý Kopeček (rezerwat przyrody). Po drodze liczne zniszczone stacje drogi krzyżowej oraz znak informujący o tym ze nie można tu palić ognisk, biwakować, jeździć na rowerze i SKAKAĆ NA PARALOTNI .

 

image119

image117 image120 image118 image116

 

Droga początkowo biegnaca w lesie, wychodzi na łaki dzięki czemu możemy podziwiać panoramę miasta i okolicy w promieniach zachodzacego słońca. Jak okiem sięgnąć wokól widać winnice, winnice i jeszcze wiecej winnic (nie bez powodu atrakcja zamkowego muzeum jest największa beczka na wino w Europie Środkowej – dzieło K. Sechta z Brna z 1643 r. – 390 kg, 101 000 litrów).Horni Vestonice – wschód słońcaRano, gdy wszyscy jeszcze śpia, wyruszam na mała wycieczkę samochodowa po okolicy. Wszędzie dużo mgieł a to z powodu wczorajszego deszczu jak i okolicy jezior. Dojezdzam do miasteczka Horni Vestonice. Miejscowość mała ale bardzo ciekawa. Wszędzie można odczuć, że wino to podstawa tutejszej gospodarki. Mijam niezliczone winnice a za miasteczkiem ciekwawe piwniczki do składowania wina oraz ogromne beczki. Ponadto bardzo ładny zakład kowalski. Za ładny żeby był to tylko tradycyjny warsztat a wiec zapewne to kowalstwo artystyczne a i atrakcja turystyczna w jednym.

image125

image122 image114 image123 image124

 

AUSTRIA

image127Rano śniadanko w hotelu (najpyszniejsza jajecznica jaka jadłem podczas wyjazdu) i dalej w drogę. Z Mikulowa kierujemy się na Wiedeń, dalej na Gratz a tam na Maribor.

Zaraz za Mikulovem przejscie graniczne na którym znów wlasciwie żadnej kontroli i zaraz po nim stacja benzynowa BP na której zakupujemy winiety drogowe na 10 dni. Tankujemy paliwo dopiero w miejscowosci Poystorf ponieważ na BP jest dosyć drogo. Cena ON w granicach 0,982 Eu także podobnie jak w Polsce. Austria – siłownie wiatrowe

Przed Wiedniem mijamy wielkie ilości wiatraków (Austriacy serio podchodza do zaleceń Uni dotyczacych wykorzystania energi z naturalnych żródeł).

Droga przez Austrie minęłaby bez specjalnych wrażeń gdyby nie braki w toaletach i postojach na autostradzie. Nasze ukochane dziecko przypomniało o swojej pilnej potrzebie w chwili gdy mijaliśmy stację benzynowa. Dosyć długo wypatrywaliśmy parkingu, nastepnej stacji, cokolwiek zeby móc sie zatrzymać i nic. Poradziliśmy sobie w dosyć niecodzienny sposób którego nie bede opisywać ale radze wszystkim korzystać z toalet zawczasu.

CHORWACJA

w drodze i hotel w Plitvicach

Autostrady – informacje praktyczne (j.polski)



image105 image128Zanim dojedziemy do wymarzonej Chorwacji musimy przejechać przez Słowenie. Tak jak wcześniej, bez zadnych komplikacji mijamy granice z Austria. Po pierwszym samochodzie z Polski pogranicznikowi nawet nie chciało sie podejsc do naszego auta. Potem wiazd na autostrade w stylu włoskim tzn. pobieramy kwit z opłata na końcu drogi (0,65Eu). W Mariborze autostrada się kończy i do granicy z Chorwacja turkoczemy sie powoli droga lokalna (autostrada w budowie). Na szczęście to niecałe 50 km. Potem granica (dla aut z EU osobne przejscie) i kierujemy się na ZagrzebNareszcie Chorwacja! Cieszy nas to ponieważ znów jedziemy autostrada z rozsadna prękościa podróżna. Autostrada podobna do tej w Słowenii czyli bramka, przycisk w celu pobrania kwitu, szlaban w góre i jazda bez przeszkód i bramek po drodze z opłata przy wyjeździe. Dalsza droga przebiega dosyć monotonnie. Autostrada nowa, jedzie sie ładnie, widoki za oknem średnioładne – taki polski beskid wiec brakuje egzotyki. Przejerzdzamy przez kanał Kupa oraz wiadukt Kupa Kupa i docieramy do Karlovaca. Tu zjeżdżamy na krajowa 1 (E71) z nadzieja na wymianę w mieście naszych euro. Niestety, dziś świeto Bożego Ciała, które Chorwaci również obchodzą, więc wszystko czynne jak w niedziele (czytaj – dawno zamkniete o ile wogóle otwarte).

Zakrecamy kluczykami i lecimy na Plitvice.

5 km za miastem mijamy wieś Turanj, gdzie znajduje się muzeum pod gołym niebem upamiętniające powstrzymanie natarcia Serbów w niedawnej wojnie domowej. Można obejrzeć tu kolekcje różego sprzetu wojskowego oraz m.in. traktor przerobiony przez miejscowa ludność na wóz pancerny w celu powstrzymania Serbskich czołgów.

image129Przejeżdżamy również obok nielicznych już domów porytych kulami. Chociaż jest 10 lat po wojnie dalej widać jej skutki. Z drugiej strony na warszawskiej pradze jest wiele kamienic z podobnymi uszkodzeniami mimo że od ostatniej wojny mineło już ponad pół wieku.

W drodze mijamy wiele sympatycznych restauracji (miedzy innymi ta ze zdjecia z grilem) oraz drogowskazów dotyczacych kwater, również z reklamami w jezyku polskim. Nie zatrzymujemy się z nadzieja na wczesne przybycie do Plitvic i zwiedzanie jezior.

image130

Na miejscu jesteśmy dosyć wcześnie. W hotelu Plitvice wymianiamy euro na kuny (kurs 7,28 za 1 euro – taki jak wszędzie + prowizja 1,5%) i rozgladamy się za noclegiem (Hotel Plitvice to standard i ceny Mariottu co w obu przypadkach nas nie interesuje).
Znajdujemy pensionat *** Villa Lika zaraz za Plitvicami, przy zjeżdzie na droge nr 25. Obsługa bardzo miła, dla pewności, że dobrze sie rozumiemy co do ceny pisze ja na kartce 40 Eu pokój i nawet proponuje zapłate z góry ale wzbranaija się.
Potem okaże sie niestety dlaczego .
Dostajemy naprawdę przepyszny obiad (mój z dokładka ).

Pada, pada, pada. Pomimo wszystko wbijamy sie w auto i jedziemy do parku. Nie ma sensu wchodzić. Ściana deszczu ze nici z widoków a i cena za wejście, bez względu czy chce sie wejść tylko na 5 min. czy cały dzień jednakowa 110 kun/osoba. W pobliżu wejscia nr 2, na parkingu jest mały sklepik w którym zaopatrujemy w miejscowe piwo KARLOVACKO i dawno nie widziany u nas TUBORG.

Dzień drugi wyjazdu. Zaczynamy od pysznego śniadanka i potem pakowanie aut. Na koniec regulowanie rachunków. Jest nieprzyjemnie – dziś jest już inna osoba i ma swój cennik za pokoje. Dzis kosztują juz 50 Eu. Wieszamy psy na właścicielu i wyjeżdżamy pełni niesmaku.

ODRADZAMY PENSJONAT VILLA LIKA

Nacionalni Park Plitvicka Jezera

opis jeziora i parku na wikipedii
opis jeziora i parku na stronie www.np-plitvicka-jezera.hr
lokalizacja
Zaczynamy zwiedzanie od pozostawienia aut na parkingu przy wejsciu nr 1. Potem bilety i spokojnym spacerkiem do parku.

image142
Park można zwiedzać na różne sposoby. Chorwaci bardzo ładnie wytyczyli kilka tras oznaczonych literowo, które pozwalaja w zależności od mozliwiści i posiadanego czasu wybrać najlepsza trase dla siebie. Przy wejściach wisza duże tablice, które pokazuja przebieg tras oraz czas przejścia. W terenie nie sposób sie zgubić. Wszędzie wyraźne tabliczki, które kieruja wybrana scieżka lub do statku lczy kolejki, które wchodza w skład trasy. Chociaż cena biletu wydaje sie bardzo wygórowana jednak obejmuje wszystkie atrakcje. Na bilecie znajduje się również mapa z przebiegiem tras.

 

plitwickie_bilet

My decydujemy się na rozpoczecie wedrówki od wielkiego wodospadu i potem spacerkiem więdzy kaskadami i jeziorami do najwiekszego w parku jeziora Kozjak (powierzchna 82 ha, głębokość 46 m, długości ponad 3 km). Ze wzgledu na bardzo strome ściany wawozu ściezki poprowadzone sa bardzo malowniczo na drewnianych kładkach. Woda w jeziorach – bajecznie turkusowa i czysta

Do pomostów podpływaja całe stada rybek i kaczki, które sepia smakołyków od turystów (rzućcie im coś, zobaczycie jak sie zakotłuje w wodzie .

image139

 

image135 image136 image132 image137
image134 image141 image140 image131

image133

 

image138

Po drodze mijamy również jaskinie, w których wykonano schody, prowadzace na sama góre wawozu. Dzieki temu że rozpoczelismy wedrówkę bardzo wcześnie, idziemy właściwie sami. Niestety troche zamarudziliśmy w jaskiniach i dopadła nas cała chmara skośnookich emerytów (tak na oko dwa autokary). Trasa do j.Kozjak jest bardzo malownicza ale tez i najbardziej uczęszczana. Troszeczke przyspieszamy i już możemy delektować się cisza i przyroda. Dochodzimy do jeziora, skad wsiadamy na prom płynšcy wzdłuż jeziora. Kursuja one od 9.00 do 18.30 co pół godziny, długośc rejsu około 15 min. Niestety pada. Przerywamy więc tak miło rozpoczety dzień i płyniemy drugim promem do stacji kolejki nr 2 do Velikiej Poljany (bardzo blisko więc 2-3 minuty i już jesteśmy na drugim brzegu). Stad udamy sie w droge powrotna kolejka. I zaskoczenie – kolejka to tak naprawdę duza, terenowa cięzarówka z dwoma przyczepami. W każej rzedy siedzeń, nawet w waskim korytarzu można rozłozyć foteliki. Ileż tu ludzi musi jeździć w sezonie!

image204

Pociag (turisticko vozilo lub vlakovi) kursuje wokół górnych jezior, na trasie o długości 6 km i jednorazowo zabiera stu pasażerów. Przejażdżkę można rozpoczać lub zakończyć na jednym z czterech przystanków oznaczonych ST1 Rapajinka, ST2 Velika Poljana, ST3 Galovac i ST4 Labudovac. Większość turystów wysiada na ST1 i ST2, gdyż znajduja się koło wejść do parku.

My wybieramy się do stacji nr 1, skad już blisko do wejscia 1, gdzie parkuja nasze auta. Po drodze jeszcze krótki spacer krawędzią wąwozu, skad roztaczają sie przepiekne widoki na jeziora i wodospady.

W drodze do Splitu

Ruszamy droga nr 1 szukajac wjazdu na autostrade. Wjazd znalazł nas sam bo po remoncie (wszystko jest piekne i nowe) droga prowadzi prościutko w kierunku w którym zmierzamy i jest ładnie oznakowana. Krajobraz za oknem przypomina Bieszczady jesienią – górki urokliwe ale brakuje egzotyki.
I pada.

image147 image146

 

A byli tacy przed wyjazdem, którzy mówili nam – Chorwacja to gwarantowana pogoda podczas urlopu

Przebijamy się przez góry na wybrzeże i… zupełnie inny klimat. Pogoda sie poprawia, góry staja się bardziej dzikie, suche i pozbawione zieleni.

image145 image144

Pod Splitem ponownie słoneczko.Tak było w pobliżu Zadaru. Pogoda Chorwacka zmienna jest. Pod Splitem znów dopadł nas deszcz i to taki porzadny, ze na autostradzie pojawiły sie znaki ograniczenia predkosci do 60 km/h – tak niewiele widać. Rezygnujemy ze zwiedzania Trogiru i jedziemy do Splitu szukać hotelu. Pod Trogirem wpadamy na obiadek. Obsługa bardzo miła, karta wyposażona w zdjecia potraw wiec nie ma problemu z zamawianiem. Komunikacja z kelnerami również OK, prosimy zeby nie wysilali sie na angielski – całkiem dobrze dogadujemy sie po polsko-chorwacku .

Split

strona miasta (j.chorwacki)
o miescie na wikipedii
kamera internetowa Instytutu Oceanografii i Rybołówstwa
lokalizacja

image096Miasto (200 000 mieszkańców) jest drugim pod względem liczby ludności w Chorwacji i jedynym poza Zagrzebiem ośrodkiem wielkomiejskim. Ma duże znaczenie administracyjne, kulturalne i gospodarcze. Jest też najważniejszym w regionie węzłem komunikacyjnym. Promem można dostać się stad na większość znaczacych w turystyce wysp dalmatyńskich oraz do Włoch. Stad popłyniemy na nasza wyspę. Niestety pomimo że Chorwaci buduja swoje drogi bardzo ambitnie na czerwiec 2007 atostrada prowadzi tylko do Splitu, dalej juz tylko nadmorska krajówka, z licznymi miastami i zakretami po drodze. Stad majac w pamięci wcześniejsze doswiadczenia z jazdy lokalnymi drogami w nadmorskich kurortach Włoch gdzie nawet poza sezonem średnia predkośc przemieszczania wynosi w takim przypadku około 50 km/h prom wydaje się nam najlepszym rozwiazaniem (o trafności tej decyzji przekonaliśmy sie przy wyjeżdzie mijajac kilometrowe kolejki aut przed kazda miejscowoscia).

Wjezdzajac do miasta można naocznie sie przekonać ze Split rzeczywiście duzym miastem jest. Z daleka widać betonowa dzungle bloków, co w połaczeniu z pobliska, intensywna przebudowa dróg robi przygnebiajace wrażenie.

Szukamy przystani promowej. Dzieki informacjom z forum http://cro.pl/ wiemy, że droga jest wyraźnie oznaczona. I niestety bładzimy. Do zółtych tablic informacyjnych zdazylismy juz przywyknac, ale zeby oznaczyć ostry skret w prawo ukośna strzałka?
image155Droga prowadzi do centrum miasta z którego przystań promowa jest o krok. Zostawiamy auta na płatnym parkingu (10kun/h). Tuż obok starówki wpadamy na mały bazarek na którym oprócz pamiatek sprzedawane sa pyszne, swieże owoce, które nabywamy w dużej ilosci.

Najwiekszym i najbardziej znanym zabytkiem Splitu jest pałac cesarza Dioklecjana (zasłużył na upamietnienie na banknocie 500 kun!) zbudowany na przełomie III i IV w. n.e. Po zniszczeniu w VII w. pobliskiego miasta Solona przez Awarów i Słowian jego mieszkańcy osiedlili się na terenie pałacu i wokół niego. Szczególny charakter miasta wynika z tego, że nie zbużono rzymskich budowli lecz zaadaptowano i wybudowano nowe domy obok. Kompleks palacowy został wpisany na Liste Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.

Zwiedzanie rozpoczynamy od nabrzeża. Na teren pałacu można sie dostać poprzez Brazowa Bramę, która kiedyś znajdowała się tuż nad brzegiem morza i była dostępną tylko z łodzi. Wchodzimy poprzez tunel w którym rozłożyli się miejscowi handlarze pamiątek.

image160 image149 image150 image151
image157 image162 image159 image158
image156 image154 image153 image152

Dalej schody w górę prowadza do perystylu – wspaniałego dziedzińca otoczonego dwoma rzędami korynckich kolumn i zastawionego kawiarnianymi stolikami. Z prawej strony mijamy katedrę sw. Dujama, ze strzelista dzwonnica (jeden z symboli miasta). Ironia losu jest fakt, iz obecna katedra to wcześniej miejsce ostatecznego spoczynku cesarza znanego z prześladowania chrześcijan. Dzwonnica to późniejszy dodatek budowany miedzy XII a XVII wiekiem i na poczštku XX rozebrana i wzniesiona ponownie. Rozpościera się z niej rozległa panorama miasta i okolic.

image161

Spacerkiem przechodzimy ciasnymi uliczkami na Narodni Trg. W centrum wiele kantorów w których można wymieńć euro ale też złotówki (!) na kuny po bardzo przyzwoitym kursie i bez prowizji. Jeszcze Ribarnica (targ rybny) pusty o tej porze, Trg Republike i kierujemy się do portu. Nabrzeże wyłaczono obecnie całkowicie z ruch kołowego. Powstała w ten sposób szeroka promenada, z palmami i rozwijanymi na czas upałów szerokimi markizami. W porcie przy nabrzeżu cumuje wiele statków wycieczkowych przerobionych na niby żaglowce oraz promy linni chorwackich jak i włoskich. W kasach uzyskujemy informacje nt naszego kursu na Korcule i kupujemy bilety. W porcie jest również kantor (niedaleko kas), jednak odradzamy – bardzo niekorzystny kurs wymiany.

image163

Wieczorem rozpoczynamy poszukiwania hotelu. Niestety wszystko w centrum raczej drogie, w przedziale 100-150 Eu. Postanawiamy wyjechać za miasto. Nasz syn zle się poczuł wiec zjezdzamy z przelotówki w boczna uliczkę. Traf chciał, że zatrzymaliśmy się pod pensionatem *Hvar*. Jest ok – pokoje ładnie urzadzone, z łazienkami i ważna rzecz – cennik wisi na ścianie i nikt nie próbuje krecić z cena. Koszt pokoju 35 Eu. Wprawdzie widok taki sobie ale to tylko jedna noc, a w nocy się śpi a nie podziwia widoki.

 

Prom Split – Vela Luka

www.jadrolinija.hr – strona przewoźnika – (rozkład jazdy oraz ceny)

image167Raniutko, około 6.00 wstajemy i pakowanie do aut. W dniu wczorajszym poinformowano nas, że przy promie dobrze być już od 7.00 ponieważ może być duzo aut. Traktujemy to na poważnie. Bilet wcale nie gwarantuje wypłynięcia o planowanej 10.00. Jeśli sie nie zabierzemy, bedziemy zmuszeni czekać na prom wieczorem. Bez problemu znajdujemy prom i ustawiamy się w kolejce. Przed nami tylko dwa samochody ale powoli za naszymi autami zbiera sie kolejka. Nasze dziewczyny zostawiają nas z dziećmi i ida na miasto. Właściwie mogliśmy zostawić auta (obsługa informuje, ze wiazd jest od 9.00) ale inni zostaja więc i my zostajemy. W porcie przydają się krótkofalówki. Pomimo że radyjka to tylko 0,5W dobrze słychać. Dzieki temu wiemy, ze nasze śniadania trochę sie opóźnia. Martwi nas to ogromnie

Nareszcie wjeżdżamy na prom. Miejsce wskazuje załoga w zależności od rodzaju pojazdu. Pod koniec cały pokład samochodowy jest wypełniony autami i rzeczywiście – nie wszyscy się zabrali.

image166
Zwiedzamy statek. Jednostka, która bedziemy płycać nie jest najnowsza ale za to zadbana – odmalowana i z wygodnym przedziałem pasażerskim z rozkładanymi, lotniczymi fotelami. Ponadto maja tu kuchnie i bar. Barman – bardzo sympatyczny kawał chłopa – słyszac ze jesteśmy z Polski chwali się, że do naszego kraju pływał również. Na pytanie czy zna Gdańsk ze śmiechem potwierdza, wymownie krzyżując rece. Musieli sie u nas dobrze bawić

 

image166 image165 image170 image164

 

Nareszcie płyniemy.

Pierwsza godzina rejsu mija w sympatycznej atmosferze. Jest bardzo ciepło co po zimnie i deszczu w Plitvicach nastraja optymistycznie. Obserwujemy mijane statki. Zwiedzamy prom, opalamy się.
Druga godzina rejsu – Obserwujemy mijane statki. Łazimy po promie, opalamy się.
Trzecia godzina rejsu – już nie chce nam sie gapić na wode.
Czwarta godzina rejsu – mamy dośc – schodzimy pod pokład

image168 image169 image172 image171

image173W drodze zaskoczenie – wg rozkładu prom powinien zawinąć do Hvaru. Mijamy go tylko przygladajac się miastu oraz twierdzy Veneranda na półwyspie Sumica.

Dopływamy wreszcie do Vela Luki.
Sam rejs był ciekawym przeżyciem jednak troszke szybciej (wliczając oczekiwanie) i taniej byłoby samochodem.

 

 

Korčula

strona miasta (j.chorwacki)
o miescie na wikipedii
kamera internetowa
lokalizacja

Wyspa

Vela Luka jawi nam się jako miasto niezbyt szczególne a to z powodu poprowadzenia wylotu na drogę do Korculi (jedyna droga wzdłuż wyspy) poprzez przemysłowe obrzeża. Szosa która jedziemy, jak wiekszość widzianych po drodze lśni nowością.

image021

image200 image070 image023 image027

 

„Nasza” wyspa jest jedna z większych wysp dalmatyńskich. Ciągnie się ze wschodu na zachód, niemal równolegle do Hvaru i części półwyspu Peljesac, od którego dzieli ja zalewie 2-kilometrowa cieśnina. Wschodnia oraz zachodnia jej część jest niska, a środkowa bardzo wysoka. Wyspa była bardzo gęsto pokryta lasami do czasów, kiedy olbrzymie pożary zniszczyły cała środkowa jej część, pomiędzy osadami Blato i Smokvica ( w roku 1998). Pomimo, że poza Vela Luka i miastem Korcula brakuje ciekawych zabytków jednak rekompensuje to uroda tutejszych terenów. Na posiadanej przez nas chorwackiej mapie Dalmacji zaznaczono trasy szczególnie ładne widokowo. Droga z Vela Luki oznaczona jest w ten sposób prawie w całości.

W drodze widzimy ogrody oliwne na mniej lub bardziej stromych stokach, zawsze jednak podzielonych na charakterystyczne małe poletka murkami z kamieni. Wiele z nich wyglada na opuszczone, porośnięte lasem. Przy drodze egzotycznie wyglądające domki – komórki gospodarcze, zbudowane łacznie z dachem z płaskich kamieni, bez użycia zaprawy.

W trasie mijamy miejscowości takie jak Pupnat, Čara, Smokvica czy Blato, z którymi zaprzyjaźnimy sie później poprzez winia – całkiem niezłe – w nich wytwarzane. Króluje tu czerwony szczep plavac mali, dajacy wina nieobliczalne, niejednokrotnie beznadziejnie słabe, ale wypuszczony spod ręki dobrego winiarza dajacy niezłe rezultaty. Na wyspie od stuleci wytwarza się doskonałe białe wina z odmiany pošip, podobno spokrewnionej z węgierskim furmintem. Najlepsze wina produkuje Vinarija Smokvica i PZ Pošip Čara. Jednak wg znawców ze strony http://www.winomania.pl najbardziej egzotyczne jest to produkowane w Lumbardzie gdzie winiarz Branimir Cebalo uprawia endemiczna, zapomniana już odmianę grk, dajaca gęste, tłuste, czasami ciężkie wina z mocnymi nutami ziołowymi i wyraźna pikantna goryczka na finiszu

Wine_roads_Korcula

 

Nasz domek

image013

Zostawiamy przepiękne widoki za soba i udajemy sie do miasta Korcula celem odnalezienia naszego domku.

zastajemy klucz w dzwiach i ani zywego ducha. A tak sie spieszyliśmy, zeby zdazyć w wyznaczonych godzinach! Zaglądamy do sasiada i pytamy o właściciela. Człowiek, którego zagadnelismy to emertowanym marynarz. Pół swiata zwiedził i zna z dziesięć jezyków ale niestety nie polski. Dogadujemy sie z nim po włosku – obiecuje zadzwonić do właściciela (z nie wyjaśnionych dla mnie przyczyn – nie możemy dodzwonić sie z naszych komórek na przekazane przez Interhome numery, chociaż sa na 100% prawidłowe)Właściciel pojawia sie wkrótce. Bardzo dobrze zbudowany jegomość (szczególnie w pasie) oprowadza nas po mieszkaniu. Rozmawiamy o Chorwacji, jego rodzinie (córka jest malarka i mieszka w Belgradzie) Polsce w której był i zapamietał pozytywnie śnieg.Obecnie wynajete przez nas lokum to wybór rozsadku. Pierwsza propozycja która znależlismy w katalogu mieszkań wakacyjnych Interhome to apartament w samym zabytkowym centrum, w bocznej uliczce, niedalego katedry św. Marka. Samo miasto jest przesliczne, mieszkanie na starówce, w domu z XV w – czysta egzotyka!

Tyle marzenia. Po przemyśleniu wybieramy dom troszke dalej od hałaśliwego centrum, z tarasami na których bedzie można spedzić wieczory i ogródkiem gdzie bardzo chetnie pobawia sie dzieci
Domek znajdujemy bez problemu. Wskazówki przekazane przez Interhome prowadza jak po sznurku. Na miejscu

image029 image030Wszystko jest jak trzeba, kuchnia, łazienki, pokoje OK. Nawet klimatyzacja. Jednak brak pralki Oznacza to pranie reczne, które kierownik wycieczki bedzie musiał uskutecznic osobiście.
Jeszcze kaucja 300 Eu. W Interhome uprzedzali o tym jednak to nasz kolejny wyjazd z tego biura i kaucje płacimy po raz pierwszy. Jest to o tyle niewygodne, ze będziemy wyjeżdżać wcześnie rano i nie damy sie wyspać właścicielowi, który bedzie musiał sie do nas pofatygować.
Wieczorami rozsiadamy się na tarasie kontemplując codziennie inne rodzaje win. Potwierdza sie słaba opinia o czerwonych winach z odmiany plavac, szczególnie z półwyspu Peliešac. Całkiem znosnie jest wino z Blato a wyborne – białe z Čary. Z grila, który mamy do dyspozycji korzystamy sporadycznie (w gril wyposażony jest chyba każdy tutejszy dom). Ciepły klimat i pyszna kuchnia w ciagu dnia sprawiaja, ze wieczorami nie mamy apetytu na mięso. Nie mniej trzeba stwierdzić, ze o ile jest dostepne (na pewno w supermarkecie KONZUM w centrum miasta) jest świeżutkie i bardzo miekkie, świetnie się piecze i świetnie smakuje.

Rano wybieram się na samotna wycieczke po okolicy. W poblizu naszej kwatery znajduje sie kościów sw. Antoniego. Prowadza do niego długie i niezbyt strome schody, zakończone brama z kamiennym łukiem i placykiem na którym znajduje sie światynia i plebania zbudowane z lokalnego wapienia oraz nieodłączną tutaj studzienka-cysterna na deszczówke. Wokół budynków prowadzi droga, wykorzystywana podczas procesji z której rozciaga sie malowniczy widok z małymi wysepkami i górami pobliskiego półwyspu Peliešac.

image031

image014 image015 image016 image182

 

image018W drodze powrotnej widoczki z codziennego zycia korculan – na wyspe dochodzi gazeta Slobodna Dalmacija, której dostawców mijam po drodze. Na murze patriotyczne napisy, wszechobecne ale nie tak liczne jakby mozna sie było spodziewać rożne modele auta zastava.

Mijam również sklep mięsny. Okazuje się ze jednak tak jak we Włoszech maja tu popołudniowa sieste. Pracuja 6.00 – 12.00 oraz 16.00 – 19.30.

Z naszego domku widać wysokie góry wznoszace sie ponad miastem Orebič, na półwyspie po drugiej strony cieśniny. Sa tak wysokie, ze nisko wiszace chmury, które przesuwały sie tego ranka z nad kontynentu jakby spływały po stokach. Na szczeście póżniej pogoda poprawia się. Występujacy w mieście klimat jest łagodny, śródziemnomorski, ze średnimi temperaturami w okresie letnim 24.5°C. Podczas całego naszego pobytu (czerwiec) temperatury dochodziły do prawie 30°C i nigdy nie było ani za bardzo goraco ani za zimno (właściwie nie korzystaliśmy z klimy, ogrzewanie tym bardziej było zbedne).

image019 image106 image017 image184

 

Miasto

image091Rano wybieramy sie do miasta. Idziemy piechotką obok północnego portu.

Zabytkowa część Korčuli obejmuje otoczony murami obronnymi obszar Starego Miasta oraz portu, w którym znajdują się dwie okrągłe baszty: Barbarigo i Balbi. Stare Miasto przypomina kształtem szkielet ryby, z wąskimi uliczkami odchodzącymi od głównej ulicy. Miało to chronić mieszkańców przed wiatrem i zbytnim nasłonecznieniem, a także zapewnić ciszę i spokój.

Przechodzimy obok Bramy Miejskiej umieszczonej w czworokątnej baszcie Revelin z 1493 roku. Pod schodami które do niej wioda rozłożyli sie tłumnie handlarze oferujący wszystko z tego co turysta na wakacjach powinien miec. Zaopatrujemy się w zapomniane z domu czapki (jest naprawdę ładnie i ciepło )oraz gadżety dla dzieci. Jest tu także mały bazarek owocowy ale sprzedawcy zaopatrują się chyba w pobliskim markecie KONZUM (te same opakowania) i sprzedają wszystko z narzutem co najmniej 100% !!! Pozytywnie nastają wielka ilość restauracji, które mijamy oraz świadomość ze inaczej niż we Włoszech nie zamkną ich w południe.

image191image186Przemieszczamy się wzdłuż południowego nabrzeża – spacerkiem, bez pospiechu podziwiając zabytki

  1. Katedra św.Marka wybudowana na fundamentach wcześniejszego kościoła z XIII wieku. Jej architektami byli miejscowi artyści, na czele ze znanym również w Wenecji i Dubrowniku Marko Andijiciem, którego dziełem jest wieża oraz kopuła katedry z 1481 roku.
  2. Kaplica św. Rocha, dobudowana w 1525 roku do katedry – majaca chronić mieszkańców przed epidemiami dżumy.
  3. Pałac Arneri – zlokalizowany naprzeciw katedry w stylu kwiecistego gotyku weneckiego, z renesansowym ogrodem.
  4. Pałac Gabrielis z XVI wieku, obecnie będacy siedziba Muzeum Miejskiego
  5. Ratusz zlokalizowany na rynku miejskim – zbudowany w 1525 roku. W 1866 roku dobudowane zostało do niego pierwsze piętro. Przed ratuszem stoi kolumna z 1569 roku
  6. Bogato zdobiony Pałac Ksiażęcy położony obok ratusza.
  7. Kościół św. Piotra postawiony w XI wieku, przebudowany w XVI wieku (dodano renesansowy portal)
  8. Obok Pałac Biskupi – kompleks renesansowo-barokowych budynków ze skarbcem.
  9. Klasztor Wszystkich Świętych – od 1301 roku siedziba najstarszego w mieście bractwa.
  10. W przylegajacym kościele Wszystkich Świętych, zbudowanym w XV wieku i przebudowanym później w stylu barokowym, znajduje się m.in. drewniana Pieta
  11. Dom Marco Polo uznawany za miejsce w którym urodził się podróżnik. Budynek z czworokątną wieża przekształcany jest przez władze miasta w muzeum, poświęcone Marco Polo.

za: pl.wikipedia.org

Poza tym na wzgórzu nad Starym Miastem znajduje się forteca św. Vlaha, wybudowana w 1813 roku przez Anglików w miejscu weneckich fortyfikacji z 1616 roku.

image072

Szukamy domu, który wybraliśmy na mieszkanie w pierwszej opcji. W wielkiej mnogości uliczek nie jest to proste ale kilkudniowe poszukiwania dają efekt i JEST. W pierwszej uliczce na prawo od katedry. Chodzac zaułkami widzimy sporo opuszczonych i zrujnowanych domów.

W niedzielę po święcie Bozego Ciała pod katedrą jestesmy świadkami procesji. Cała uroczystośc identyczna do tych widzianych w kraju.

image198 image100 image095 image099
image095 image093 image028 image087
image094 image185

 

W pobliżu wieży Barbarigo zchodzimy nad wode. Miejscowa młodzież której nie straszne jeżowce licznie się tu kompie bez butów do pływania. W wodzie sporo krabów i innych ciekawych żyjatek. Miedzy innymi wspomniane jeżowce

Pora obiadowa sprowadza nas do jednej z licznych tutaj restauracji. Nie ma problemu z komunikacją. Prosimy tylko zeby obsługa nie siliła sie na angielski. Doskonale sie rozumiemy po polsko-chorwacku . W menu dzania włoskie (makarony, pizza, lazania) i lokalne (mieso z grila i ryby). Do obiadu wino, woda i cola z czego najtańsze jest wino .

image189 Nurkowanie

porady dotyczące nurkowania i fotografii podwodnej
Przed wyjazdem wiele czytałem i rozmawiałem na ten temat w necie.

Miałem dylemat co zabrać:

lustrzankę Canona 20D + lampa + obudowa EvaMarice

zalety:
szybki AF
mozliwośc uzywania wysokiej czułosci matrycy
możliwośc uzycia dużej i silnej lampy zewnetrznej, która miesci sie w obudowie i… juz ją mam

image190

kompakt olympus c5060 + obudowa dedykowana
zalety:
wygodniejsze kadrowanie na ekraniku
mozliwośc blizszego podpływania do np ryb (z wyciagnietymi rekami łatwiej niz z aparatem przy oku)
lepsza pływalność
mniejsze i bardziej poreczne wymiaryOgólnie przeważało zdanie, że lepiej zabrać kompakt. Tak też chciałem zrobić ale niestety nie udało mi sie kupić obudowy olympusa (nie produkowane).

Chcąc, nie chcąc zanabyłem obudowę miekka Eva Marine do canona.

 

Lumbarda

Pierwszy test przeprowadziłem w miejscowości Lumbarda. Samo miasteczko bardzo sympatyczne. Szukamy piaszczystej plaży o której tyle sie naczytałem w necie. Prowadzi do niej waska droga wśród upraw (zdjęcie poniżej). Na szczęście jednokierunkowa bo nie wyobrażam sobie mijania aut jadących z przeciwka.

Wybraliśmy tę plaże ze względu na dzieci. Dzieci są szczęśliwe, rodzice troche mniej. Niestety nie jest to piasek bałtycki, raczej brudna, czerwona gleba lekko przepłukana przez wode i z powodu soli obklejająca wszystko co sie do niej dotknie. Makabra.

image180 image179 image181

 

Uciekamy stamtąd do miasta. Kawałeczek od centrum znajdujemy bar z wypożyczalnia wszelkich sprzetów (kajaki, lódki, lezaki) i KAMIENISTĄ plaże. Ludzi nie za duzo, słoneczko i ciepła woda nastrajają optymistycznie . Dzieci szczęśliwe bawia sie w wodzie, panie opalaja a panowie – pod wodę.

Pływanie z płetwami i rurka okazuje się bardzo ciekawe i przyjemne. Słona woda wypiera ciała ku powierzchni, więc bez wiekszego wysiłku można obserować podwodne życie. Zbawienna okazuje sie rurka. Dzieki niej nawet przy głebszych nurach nie trzeba sie wynurzać co wpływa pozytywnie na komfort pływania. Najlepsza jest taka z zaworkiem, elastycznym zagięciem i zabezpieczonym przed wlewaniem wody wylotem.

Wypróbowuje obudowe podwodną. Aparat jest już w środku i do wody. Pierwsza uwaga – worek mieści body canona 20D + obiektyw 17-40/4L + lampa Metz Mz 54 mz 3. Teoretycznie bardzo ciężki zestaw wazy prawie 2 kilo, jednak w obudowie z bardzo dużą ilością powietrza bardzo ładnie pływa i trzeba sie sporo napracować zeby zanurzyc go pod wodę. Ale jest na to metoda – 2-3 kilowy kamień który można przytroczyć paskami bedacymi w zestawie. Teraz całość tez nie tonie ale łatwiej go wciagnac pod wode . Ostatnie sprawdzenie szczelności – jest ok i pływanie.

Uwagi dotyczace lustrzanki pod wodąimage174

  • obudowa miękka ma specjalne zagłebienie na palec przy spuście, jednak trzeba sie do niego przyzwyczaić. pies pod wodą 😉
  • obudowa cała wykonana jest z przeźroczystej folii, jednak aparat trzeba starannie ustawić w miejscach przeznaczonych na wizjer i wyświetlacz. Pod woda tylko te fragmenty nie matowieją.
  • obciązony aparat jest trudny w manewrowaniu, kadry pionowe wymagają duzego samozaparcia
  • celowanie poprzez przykładanie wizjera do oka jest meczace, szczególnie ze ustnik rurki ciagle zawadza
  • ryby bardziej się płoszą gdy próbuje podpłynąć do nich na rozsądna odległość. Łatwiej fotografować byłoby z wyciagnietymi rekami (uwaga teraz juz mamy lustrzanki z podglądem na żywo….).
  • AF jest bardzo szybki i pewny, o ile uda sie trafić w rybkę, która zwykle jest małym celem
image177 image176 image175 image178

 

image207Korćula

Bedąc na wyspie poszukiwaliśmy ciekawych plaż, tak aby codziennie moczyć się w innej wodzie. W okolicach miasta nie jest to łatwe. Plaże na południe od miasta – nieciekawe, brudne i wśród łódek. W mieście pod murami ok (tu kapie sie większość miejscowej młodzieży) jednak sporo dużych kamieni i ostre zejscie do wody. Najlepsze pływanie jak sie okazało, zapewnia brzeg w poblizu domku w którym mieszkamy tj. na północ miasta w Uvala Luka (patrz mapka). Za przystania jachtową znajduje sie tam bardzo sympatyczny brzeg z łagodnym zejściem do wody i piaseczkiem, który w porównaniu z tym z Lumbardy jest w miare czysty.

Wyruszam z aparatem na podwodne łowy. W poblizu portu jachtowego woda głeboka i dno raczej martwe i troche zaśmiecone. Pływanie pomiedzy linami cumowniczymi też jest mało przyjemne, chociaż niektóre ciekawie obrośnięte żyjatkami. Znacznie bogatsze dno z obfita fałna i florą znajduje przy pobliskiej wyscepce. Z ciekawostek – znajdujemy wrak dużej łodzi, zatopionej raczej celowo (z silnika wyjete części) oraz nurka z kuszą.

image007

image012 image010 image008 image006
image005 image004 image003 image002

 

Baćva

image092

Przejeżdżając główna droga na wyspie w kierunku na Vela Luka spotykamy drogowskaz zachęcający do odwiedzenia plaży w miejscowości Bačva. Korzystamy z zaproszenia i po chwili przemykamy gruntową drogą, niezbyt szeroką po zboczu góry. Jak widać na załaczonej mapce droga wije się serpentynami, czasami tak ostro ze zakrety trzeba brać na dwa razy. Jest pysznie! Dobrze ze nie jezdzi tu zbyt wiele aut. Minięcie sie graniczy z cudem. Droga wiedzie prawie do samej plaży. Ma miejscu czeka nas krótki spacerek przez gaj oliwny i juz jesteśmy nad wodą. Plaża położona u końca zatoki, kamienista, zejscie niezbyt strome, pusto.
Ideał.

 

image089

image203 image202 image067 OLYMPUS DIGITAL CAMERA
image068 image063 image065 image064

image066

 

Dzieci jak zwykle wniebowzięte. Jak zwykle pakuje aparat w obudowę i do wody.
Pływanie z rurką jest bardzo ekscytujące. Woda czysta, różnorodne dno – godziny mijają ze nie wiadomo kiedy jest juz późno i trzeba sie zbierać. Powrót okazuje sie bardziej urozmaicony niż byśmy chcieli. Dopadła nas tutejsza dzika przyroda. W pewnym momencie ze scieżki uniosła sie chmara owadów, które BARDZO boleśnie dziabały gdzie popadnie. Uciekaliśmy tak szybko, ze nawet nie widzielismy co to za owady. Dzieci z piskiem, zony z krzykiem, panowie mląc brzydkie słowa – do auta !!!

Pupnacka Luka

Zachęceni pozytywnymi wrażeniami z plaży w Baćvie postanawiamy spenetrować jeszcze jedną – położoną w poblizu miasteczka Pupnat – Pupnacka Lukę. Zjazd z głównej drogi dobrze oznaczony, potem dosyc długo pożądny i nowy asfalt. Na koniec off-road i waska dróżka podobna do tej z Baćwy. Na rekonesans wybiera sie jedna z naszych uroczych pań. Po wyrazie twarzy wnioskujemy że coś jest nie tak. Plaża – owszem ładna, niestety znów prześladuje nas natura. Tym razem w postaci naturystów. Niby nic takiego ale po co nam trudne pytania zadawane przez nasze pociechy? Jedziemy dalej. Próbujemy jeszcze jednego podejścia, kluczymy ścieżkami dla kóz (trudno je nazwać drogami) ale nie ma zjazdu nad wodę. Zrezygnowani wracamy. Po drodze mijamy budowę dostosowująca jedna z dróżek w porządną, asfaltówkę. Ciekawe, że nawet tu, gdzie turystów nie za wiele tak jak w całym kraju buduja, buduja buduja …

Vela Luka

strona miasta (j.chorwacki)
o miescie na chorwackie.pl
lokalizacja

 

Miasto jest największym ośrodkiem na wyspie. Świadczy o tym chociażby zlokalizowanie w jego pobliżu sporego supermarketu sieci KERUM (niestety dośc słabo wyposażony) oraz przystań promowa z międzynarodowym przejściem granicznym, która mielismy juz okazje widziec przypływając na wyspę. Nasz pierwszy kontakt z miejscowością ograniczył się do przejazdu obrzeżami. Postanawiamy poświecic mu troszke więcej czasu.

Vela Luka to raczej młode miasto, które do końca XVIII. stulecia było tylko miejscem do zarzucenia kotwicy dla statków przybywających do pobliskiej osady Blato. Z ciekawych, wartych odwiedzenia miejsc można wymienić:

  • Muzeum miejskie w Pałacu Franulowicz-Repak
  • Kościół Św. Iwana połozony przy zatoce Gradina na wschód od miasta z XV w. oraz resztki klasztoru benedyktynów
  • Jaskinia Vela spilja w której odkryto ślady zamieszkiwania od średniego neolitu po okres kolonizacji greckiej.

Decydujemy się na spacer do jaskini. Droga długa i bardzo stroma. Na końcu wreszcie jaskinia i… krata w wejściu. Nie mniej widoki na miasto i zatokę niesamowite.Schodzimy. Na nabrzeżu zlokalizowanych jest wiele barów i restauracji. Jedną z nich wybieramy na miejsce naszego posiłku. Obiadzik duży i smaczny. Szczególnie efektowne jest danie z ryby – kilku centymetrowy plaster z osobnika o grubości okolo 20 cm !!! (jak wielka musiała byc ta rybka ?).

 image025

image026 image024 image027

W centrum miasteczka, przy porcie jachtowym, znajduje sie mały plac zabaw dla dzieci. Polecam dla wszystkich rodziców z maluchami.

Droga Korčula – Dubrownik

Bedąc tak blisko Dubrownika nie omieszkaliśmy wpisać go na listę obowiązkową. Z Korculi mozna dostać sie tam promem. Mamy dość pływania – jedziemy autami. Rano pojawiamy się przy przystani promowej w pobliskich Dominicach. Nie należy zwlekać z przyjazdem do ostatniej chwili ponieważ promy nie zabieraja wszystkich a tylko tyle aut ile sie zmieści. Ci którzy sie nie zabiorą czekaja godzine na nastepny kurs. W okienku kasowym kupujemy bilety. Ciekawe jest ze dostajemy WCZORAJSZE bilety. Kasjer zapewnia ze jast OK . Obsługa wpuszcza auta na pokład okolo 5 min przed odpłynieciem. Ichni konduktor kasuje bilety jednak nasze ZABIERA. Powstaje przypuszczenie graniczące z pewnością, że w dniu dzisiejszym zostana jeszcze kilka razy w ten sposób sprzedane. Prom płynie dosyć szybko. W 15 minut jesteśmy w Orebicu. Potem przez półwysep

image072 image061 image086

 

Droga wiedzie po zboczach gór, czesto z przepięknymi widokami na morze. Niestety jazda niezbyt szybka. Dużo zakrętów i brak możliwości wyprzedzania. Na głównej w kierunku Dubrownika, jak wszędzie ruch wahadłowy – remonty. Specyficzne jest to, ze pomimo czerwonego światła mało aut zatrzymuje się od razu. Zdarzają sie nawet sytuacje, że spory sznur aut OBJEŻDŻA auto prawidłowo zatrzymujące się przed sygnalizatorem .

 

 image073

image075 image034 image032

image082Z ciekawostek wartych zauważenia warto zwrócic uwagę na miasto Ston (szczegółowy opis poniżej). Pierwsze wrażenie jest niesamowite. Nagle naszym oczom ukazuje sie góra po której stokach poprowadzono mury niczym w Chinach.

Tuż za Stonem w miejscowości Zamaslina mijamy duze połacie zatoki zagospodarowane pod hodowlę małży. Świeżutkie małże można również zakupić w sklepiku przy drodze.

 

image033

image058

image057


UWAGA NA STACJE BENZYNOWE

Miedzy półwyspem Peljesac a Dubrownikiem NIE MA STACJI BENZYNOWEJ.
Ponieważ brakowało mi paliwka, na oparach, z wyłączona klimatyzacją, super oszczędnie jadąc udało mi się w drodze powrotnej dojechać aż do Stonu gdzie stacja na szczęście jest!

image097

Dubrownik

 

strona miasta (j.chorwacki)
historia i zabytki miasta na wikipedi
kamera internetowa
lokalizacja

Zwiedzanie miasta zaczynamy od próby (nieudanej) zaparkowania. Jest tuż po południu więc pora największego ruchu turystycznego. Kolejne parkingi zamknięte z barku miejsc. Droga wiedzie bardzo widowiskowo fosą pomiędzy murami starówki a przedmieściami. Potem powoli oddalamy sie od zabytkowego centrum. Parkingu brak. W desperacji decydujemy sie na parking podziemny w hotelu Hilton. Po raz pierwszy zdarza mi się jechać windą…. samochodem.

image056 image201Zanim zwiedzanie – obiadek. Tuż przed wejściem na starówkę wejście do duzej restauracji z ładnym wnętrzem. Wszystkie miejsca zajete. Dalej, z widokiem na mury wolne stoliki, przy których sie rozsiadamy. Niestety jesteśmy ignorowani przez kelnerów. Idziemy na starówkę. Tutaj również bardzo wielu turystów, ale na szczęście restauracyjek jest tyle, że i my znajdujemy cos dla siebie.

Przemysł turystyczny jest podstawą gospodarczą Dalmacji a Dubrownik jest głównym ośrodkiem turystycznym całego regionu. Odczuwamy to na każdym kroku idac w niezliczonym tłumie turystów (o braku parkingu nie wspominając). Nie bez powodu. Dubrownik ze względu na swoja historię, zabytki oraz niezwykła urodę jest punktem obowiązkowym chyba wszystkich chorwackich wycieczek.
Zabytki Dubrownika w skrócie

  • image055image039Zabytkowy układ urbanistyczny miasta z murami miejskimi (do 25 m wysokości i do 6 metrów szerokości)
  • Ponad 20 bastionów i baszt z X-XV wieku (np. baszta Minčeta)
  • Pałac Rektorów (XV wiek) – siedziba władz Republiki Dubrownickiej, obecnie muzeum
  • Pałac Sponza (XIV-XV wiek) – Archiwum Dubrownickie
  • Odwach z wieżą zegarową (1480)
  • Gotycki klasztor Franciszkanów (XIV wiek)
  • Najstarsza apteka w Europie (od 1317)
  • Gotycki klasztor Dominikanów (XIV-XV wiek)
  • Renesansowy kościół św. Spasa (1520)
  • Barokowy kościół św. Vlaha (Błażeja) (1707-15)
  • Katedra (1617-1713)
  • Kościół Jezuitów (1699-1725)
  • Wielka Studnia Onofria – zabytkowa studnia zbudowana w latach 1438-1444 przez neapolitańskiego architekta Onofria della Cava

i wiele innych
Nasz plan zwiedzania nie przewiduje biegania z językiem do pasa w upale od zabytku, do zabytku. Mamy około trzech godzin i postanawiamy spędzić je miło spacerując po mieście.

image054 image035 image037

 

image040Znając moje fotograficzne zacięcie moja ukochana rodzinka pozwala mi się wypościć na samotny wypad. Wszystkiego nie zobaczę, na dokładne zwiedzanie miasta nie starczyłby nawet cały dzień, postanawiam więc obejrzeć miasto z murów. Wejście jest płatne (50 kun) i spacerkiem (prawie 2 km) dookoła miasta.
Widoki przepiękne. Żałuje, że jestem tu sam ale nasza pociecha potrzebowałaby na ten dystans całego dnia, którego nie mamy Miasto przypomina czerwone morze dachówek. Gdzieniegdzie udaje sie wypatrzyć codzienne zycie mieszkańców (pranie :). Pomimo, ze odbudowa miasta po serbskim oblężeniu prowadzona jest z rozmachem nie wszystko podniesiono z ruin (patrz fotka na dole).

Wycieczka po murach pomimo sporego dystansu jest warta polecenia.

 image049

image053 image050 image052 image051
image048 image047 image046 image045
image044 image043 image042 image041

image059

Pora wyjeżdżać. Przed nami jeszcze wiele kilometrów krętych i remontowanych dróg. I jeszcze prom z Orebica. Niestety tak jak wspomniałem przy opisie drogi do Dubrownika, mieliśmy mały problem z paliwem. Oszczędna jazda i spodnie mokre od potu (jazda bez klimatyzacji) dały rezultat i starczyło. Ufff. Przymusowy postój gdzieś w górach, na serpentynach, bez możliwości zjechania na pobocze przyprawiał o ból zębów.

Tuż pod Orebicem widzimy jak do miasta wpływa „nasz” prom. Spieszymy sie bardzo i udało się. Stoimy w kolejce na załadunek i… nie starczyło miejsca. Dokładnie na nasze dwa samochody. Pech

image060

Postanawiamy wykorzystać dane nam 1,5 godziny na spacer po miasteczku. Decydujemy się na kolacyjke w miłej restauracyjce przy nabrzeżu. Zamawiamy rybę. Jest nawet bardzo smaczna, jednak niektórzy z nas nie lubia jak to co jedzą patrzy na ciebie.

 

Ston

strona miasta (j.chorwacki)
trochę informacji na wikipedi
lokalizacja

Jeden z ostatnich dni pobytu na wyspie postanawiamy poświecić na wycieczkę na wyspę Mliet. Wg legendy Odyseusz przez siedem lat był tutaj więziony przez Kalipso. Kusi też Park Narodowy i słonowodne jeziora. Niestety wycieczki z portu w Korculi sa już niedostępne (rezerwacja). Pozostaje prom z półwyspu. Pierwsze podejście robimy w małej miejscowości pod Trstenikiem, skąd odpływają łodzie wycieczkowe. Niestety odpłynęły 20 minut temu. Miejscowi nie wiedzą kiedy wrócą. Lecimy do Trstenika. Niestety prom WŁAŚNIE odpłyną.

Postanawiamy zatem zwiedzić mijane wcześniej miasto Ston, które zrobiło na nas duże wrażenie w drodze do Dubrownika

image081

 

Miasto leży w strategicznym miejscu w przesmyku łączącym ląd stały z pozostałą częścią półwyspu. Swoje znaczenie zawdzięcza solankom z których pozyskiwano cenna sól. Otoczone jest 890-metrowymi średniowiecznymi murami miejskimi z czasów Republiki Dubrownickiej, której miasteczko było ważnym fortem. Dodatkowe zewnętrzne fortyfikacje obejmują także Stari Ston, mniejszą miejscowość leżącą nad brzegiem zatoki (Malostonski zaljev) oddzielającej półwysep od lądu stałego.
W czasach nowożytnych, kiedy militarna wartość fortyfikacji straciła znaczenie, mury zaczęto rozbierać, a pozyskane kamienne bloki sprzedawano jako budulec. Do dziś zachowały się ruiny trzech wież i fragmenty muru, czasem nazywanego „europejskim chińskim murem”.

 

image082 image080 image076

Mury, obecnie intensywnie remontowane, dostępne sa do zwiedzania. Warto sie na nie wspiąć gdyż roztacza sie z nich przepiękną panorama na miasto, solanki i zatokę. Samo miasteczko jest już mniej ciekawe. Na głównym placu na uwagę zasługuje Pałac Rektora. Poza tym wszędzie remonty, niestety nie zawsze poprowadzone z głową, przez co urokliwe uliczki wiele tracą, oszpecane przez wiązki kabli i rur z wodą zwisające z budynków.

image069Miasteczko jednak budzi miłe wspomnienia. Nie tylko dzięki fascynująco wyglądającym murom czy ładnym widoczkom z tychże ale również restauratorom. Udało nam sie mianowicie trafić do przesympatycznego lokalu ulokowanego w jednej z wąskich uliczek. Przywitał nas bardzo sympatyczny kelner, który na dzień dobry postawił na stół ozdobnie wykonana flaszkę z rakiją (na start – gratis). Potem doniósł jeszcze paszteciki z małży (również na start) włożone do skorup tychże (podobno pobliski Mali Ston znany jest z najsmakowitszych ostryg na świecie). Nasze panie zamawiajace spagetti ubrano w cos w rodzaju fartuszków (bo przecież mozna sie ubrudzić :). My otrzymalismy pyszne sałatki rybne. Wszystko miło podane i niedrogo. POLECAMY.

widok na mury i restauracje w której nas tak miło ugoszczono

image077 image079 image078 image083

 

image085Po obiadku jeszcze wizyta w miejscowej winiarni celem zanabycia zaopatrzenia na wieczór i do domu.

Powrót

Sobota. Ostatni dzień pobytu. Planowo pakujemy się na 6 rano i czekamy na sympatycznego właściciela który odbierze domek. Wszystko jest cacy i posprzatane wiec w miłej atmosferze sie rozstajemy i wyruszamy na prom. Niestety z powodu choroby jednej z uczestniczek wycieczki powrót zostaje skrócony do absolutnego minimum – do dwóch dni bez zwiedzania.

image102Pierwsza jazda do Orebica, potem szybko na Trpanj z którego dostaniemy sie do Ploce. Prom z Trpanj jest inny niż te którymi pływalismy dotychczas. Trzeba wjechać na pokład samochodowy TYŁEM (ma tylko jedne wrota załadunkowe). Niezbyt długi rejs upływa dosyc szybko i smacznie dzieki lodom serwowanym w barze.

image103image101

Do Splitu jedziemy jadralska magistrala (krajowa 8-ka). Na szczęście już wracamy. W druga stronw mijamy kilometry aut ktwiace w korkach w każdej napotkanej miejscowości. Bez problemów dostajemy sie do Splitu i tu na dwupasmówke w kierunku autostrady – dopada mnie patrol ichniej drogówki. Przekroczenie prędkości i mandat 300 kun. image104Miły pan policjant sugeruje nawet ze należny mi sie nawet 2000 kun (chociaż maksymalny mandat to 500). Jestem pewien ze było to czyste wymuszenie rozbójnicze. Do radaru na statywie wyswietlajacego predkośc nikt nie podchodził celem dokonania kolejnych pomiarów a aut w kolejce po mandaty przybywało… Trudno sie w obcym jezyku pokłócić. Wydaje ostatnie kuny jakie mam

Dalej autostrada i piekna jazda przy ładnej pogodzie. Niestety w drodze zamknięty jeden z tuneli. Trzeba jechać objazdem. Daje to mozliwość obserwacji „bardziej z bliska” dzikich i suchych gór jakie przemierzamy. Wszędzie duzo policji a to zapewne z powodu meczu w Zagrzebiu (w trasie sporo aut z szalikami). Widać, że w kraju dzieje sie niezbyt dobrze. Po tej stronie gór mijamy wiele domów, zaden nie był zamieszkały. Po przejechaniu na druga strone krajobraz zmienia sie radykalnie. Robi sie bardziej zielono. I znów wojenny akcent. Pierszy napotkany budynek to ogromny dom z namalowanymi literami UN i wypalonymi oknami.

 image107 image108

Dalej trasa biegnie już typowo. Zagrzeb – Maribor – Gratz

Dla podrózujacych do Zagrzebia ostrzeżenie – na 150 km przed miastem brak JAKIEGOKILWIEK postoju czy stacji benzynowej (w budowie). Jesli zabraknie paliwa albo potrzebna toaleta – bedzie tragedia!

image109Pod Mariborem szukamy hotelu. Niestety, jest sobota i wszystkie zarezerwowane – wesela. Jedziemy do Gratzu. Nie znamy miasta, jest pózno a zagadniete osoby uparcie kieruja do drogich hoteli w centrum miasta. Pedzimy dalej na Wiedeń. 10 km za miastem znajdujemy bardzo sympatyczny (niestety nie tani) hotel H2O. Troche żal ze mamy tak mało czasu. Warto zatrzymać sie tu dłuzej ze wzgledu na aquapark w którym i my i dzieciaki moglibysmy poszaleć (wliczony w cene pokoji). Rano śniadanko i dalej w drogę.
Dalsza droga standardowo – Wiedeń – Mikulov – Olomuniec – Cieszyn – Warszawa
Bez niespodzianek

Podsumowanie

Podróz do Chorwacji oceniam jako bardzo udaną.

Pomimo, że zapowiadała sie nieciekawa pogoda, na wybrzezu zastaliśmy słonko i niezbyt duże upały.
Koszt wyjazdu również zaskoczył na + ( wydalismy znaczaco mniej niz na innych podobnych wyjazdach).
Napotkani ludzie nie zawsze byli wpozadku ale znaczaca wiekszośc jak najbardziej tak
W barach i restauracjiach nie ma siesty !!!
Komunikacja ze wzgledu na pokrewieństwo jezykowe bardzo ułatwiona
Drogi znakomite, jednak nie pozbawione wad (duzo remontów, brak postojów na autostradzie)
Linki

Wszystko o Chorwacji… czyli strony www urzędów, instytucji kulturalnych, linii lotniczych, biur podróży, ośrodków informacji turystycznej, miast… na przewodnik.onet.pl Podstawowe informacje i dobrzy ludzie na forum którzy pomogą i odpowiedzą na pytania cro.pl (zanim zapytacie – poszukajcie w archiwum)

 

 

Tekst – I.Rek, zdjęcia – I. Rek, wybrane R. Rek i A.Rek

 

Czytaj dalej…